I nagle nic nie jest takie jak było…
Choć życie płynie przecież dalej, nadal są kłopoty, nadal są radości, czasami nie masz chęci na cokolwiek, a czasami możesz góry przenosić, ale na jedną, jedyną chwilę, na moment zatrzymuje się świat…
Kiedy odchodzi ukochane zwierzę…
Cztery łapeczki, bezwładne jak u szmacianej lalki, puchaty ogonek, zimny nosek i oczka, zamkniete jakby już nic nie było ciekawego do obejrzenia, powąchania…
I słyszysz śpiew ptaków, jakby nic sie nie zmieniło. I Ziemia obraca się dalej, niewzruszona w swojej odwiecznej chęci wypełniania roli, jaka narzucił jej porządek rzeczy. I przejeżdża obok twojego domu auto, potem drugie…
Wszystko jest jak było.
Tylko w sercu masz pustkę.
W sobotę, 6 lipca odeszła za Tęczowy Most moja koteczka, Bella.
Była malutka, czarno – biała, taka zwykła kotka, jakich mnóstwo wokół, na podwórkach, na ulicach, niechcianych i tych kochanych.
Bellunia weszła w nasze życie przebojem.
Spędzaliśmy wakacje w gospodarstwie agroturystycznym w okolicach Kalisza. Była kotką naszych gospodarzy, nie miała imienia, mówiono o niej „Kotka” i nikt nie wiedział skąd się wzięła. Po prostu przyszła. Zamieszkała w komórce, w której był węgiel na opał i przeróżne śmieci.
Bella któregoś wieczoru weszła do naszego pokoju i wskoczyła na łóżko.
Odtąd przychodziła co wieczór. Już wtedy zapragnęliśmy ją wziąć ze sobą, ale gospodyni powiedziała nam, że nie, że dzieci będą płakać. Po kotce?… Która nawet nie miała imienia?… I spała w komórce pełnej śmieci?…
Przyjechaliśmy za rok i Bellunia była już mamą. urodziła jedno dziecko, za to bardzo duże. Czarne jak noc, okrągłe i puchate.
Tym razem nie ustąpiliśmy. Obie kotki : Bella i jej córeczka Toffi pojechały z nami do domu.
Były cudownymi koteczkami.
Toffi wyrosła na wielką kocicę, a jej mamusia pozostała maleńka, wręcz filigranowa. Toffi uwielbiała mojego syna, Bella była ulubienicą mojej śp. Mamy.
Toffi była czasami zadziorna, charakterna, Bellunia wręcz przeciwnie – zawsze zgodna, nigdy nie pokazująca pazurków. Jedyne co potrzebne jej było do szczęścia, to przytulanie się do innego futerka.
Całe lata miała Kubusia, szarego tygryska, którego kochała strasznie. Kubuś miał zaś nieziemską cierpliwość i pozwalał na to, żeby Bella spędzała na nim całe godziny. Nie przeszkadzało mu, że przygniatała go swoim cięzarem, zresztą między nami – cóż to był za ciężar, 2 czarno- białe kilogramy z krótkimi łapkami, śmieszna rzecz…
Kiedy Kubuś odszedł, Bellunia nie mogła sobie znaleźć miejsca. Koty potrafią bardzo mocno tęsknić.
Z czasem pogodziła się ze stratą i znalazła sobie inne futerka do przytulania. To jedno, to drugie. Nasze koty żyją ze soba w zgodzie, więc i Bellunia nie była odpychana.
Była z nami wiele lat.
Poznaliśmy ją w naszej podróży poślubnej, była zatem naszym „małżeńskim” kotem. Była też kotką światową, przemieszczała się z nami z Gołuchowa do Berlina, w Berlinie z jednego mieszkania do drugiego, wreszcie, kiedy po 26 latach emigracji wróciliśmy do Polski, wróciła z nami i Bella.
Dożyła aż 20 lat.
Nigdy nie chorowała. Miała wspaniałe życie.
Czas okazał się dla niej łaskawy, bo nawet w bardzo podeszłym wieku wyglądała bardzo młodo. Dopiero całkiem niedawno zaczęła tracić słuch i wzrok i w pyszczku pozostały jej tylko dwa ząbki. Ale nadal lubiła się przytulać, nadal lubiła jeść i nadal była kochaną, łagodną koteczką.
W sobotę, 6 lipca po południu, wyszła jak zwykle do ogrodu, gdzie każdego dnia ucinała sobie popołudniową drzemkę w wysokiej trawie pod lipą.
Kiedy wieczorem jak zwykle wołałam ją, aby zanieść do domu, nie przyszła.
Znalazłam ją jakby spała. Serduszko przestało bić. Po długich 20 -tu, szczęśliwych latach.
A dla nas na chwilę zatrzymał się świat.
Jeszcze długo będzie nam brakować widoku malutkiej koteczki przytulonej do jednego z naszych czworonożnych futrzanych przyjaciół.
Żegnaj Bellunia, good bye, do zobaczenia , kiedyś…
Pozdrawiam serdecznie – Greenelka
Dwa dni przed śmiercią Belluni, nagrałam o niej filmik, nie spodziewając się, że będzie to pożegnanie…
Zapraszam
Dożyła z Wami pięknego wieku, cieszę się, że daliście jej tę szansę 🙂 Pozdrawiam 🙂
tak, to było piekne życie, pozdrawiam serdecznie…
Bardzo mi przykro. Wsoaniały wiek i spokojne odejście, marzenie chyba każdego miłośnika zwierząt. chociaż wiem, że boli.
Tak, brakuje jej bardzo, bo to tyle lat, ale rzeczywiście to niezwykły, choc własnie to, a nie choroby powinno być normą i powiem szczerze pierwszy taki przypadek u nas,że nasze zwierzątko po prostu odeszło we śnie…
Pozdrawiam serdecznie
Będzie czegoś, a raczej kogoś brakować u was . Bella zawsze była i nagle jej nie ma. Smutne to, bo była to wyjątkowa kotka.
Tak, Bella była zawsze…
Właśnie zobaczyłam ile ze zmęczenia zrobiłam literówek – skandal. Pozdrawiam.
Nie szkodzi wcale, pozdrawiam:)
Serdecznie współczuję Agnieszko, wiem co to znaczy stracić ukochanego zwierzaka. Cieszę się jednak że miała wspaniały dom i opiekunów, odeszła szczęśliwa i kochana ❤️❤️❤️
Wiem kochana, dziękuję Ci bardzo…
Przykro mi. Myślę, że dożyła takiego wieku, bo z Wami była po prostu szczęśliwa i bezpieczna. Pozdrawiam serdecznie.
Kochana, tak wlaśnie było. Ale brakuje jej, wiadomo…
Pozdrowienia serdeczne