Tasha Tudor, czyli można żyć w bajce
O istnieniu Tashy Tudor dowiedziałam się niedawno i od razu poczułam w sercu zachwyt.
Taki jaki ogarnia cię tylko wtedy, kiedy masz do czynienia z pięknem.
Czuję się tak, kiedy patrzę na budzący się wiosną do życia las, kiedy podnoszę głowę, żeby ujrzeć wysoko na drzewie śpiewającego ptaka, kiedy słyszę perlisty, szczęśliwy śmiech dziecka, kiedy jestem z dala od natrętnych wiadomości i świata pełnego złota, które jest tylko tombukiem, podróbką.
Tak właśnie było, kiedy przeczytałam artykuł o Tashy Tudor.
Niestety nie miałam przyjemności poznać jej osobiście, bo zmarła w 2008 roku, w sędziwym wieku 92 lat. Ale jej życie, jej sposób patrzenia na świat są mi tak bliskie, że czuję, jakbym siedziała obok niej, a jej spokój i poczucie spełnienia były moimi uczuciami.
Kim była Tasha Tudor? Znasz ją?
Jeśli nie, opowiem ci, a ty może pozachwycasz się razem ze mną.
Tasha Tudor była jedną z najbardziej lubianych amerykańskich autorek książek dla dzieci, ale ilustratorek literatury dziecięcej.
Kiedy ogląda się obrazki namalowane jej ręką, przychodzi na myśl szczęśliwe, sielskie dzieciństwo, takie, w jakim człowiek chciałby zanurzyć się choć na jeden dzień. Obrazki z epoki wiktoriańskiej.
Popatrz najpierw, zanurz się w tym świecie.
Tasha, czyli naprawdę Natasha Tudor, bo takie imię nadał jej ojciec, wielbiciel Tołstoja, urodziła się w Bostonie w stanie Massachussets. Urodziła czwórkę dzieci. W roku 1972 jeden z synów zbudował dla niej dom w miejscowości Marlboro w stanie Vermont.
I wtedy właśnie, mając kawałek własnego świata, przeniosła się w nim wiele lat wstecz, do XIX wieku, wprost do epoki, którą kochała i którą tak pięknie malowała słowami i farbą.
„Nie sądzę, że postęp jest piękny, więc jestem bardzo zacofana „- miała powiedzieć Tasha Tudor.
I zdobyła się na odwagę żyć w sposób, który wielu dzisiejszych ludzi okreśłiłoby pogardliwie zacofanym, staroswieckim.
Ale dla Tashy było to urzeczywistnienie marzeń.
Jej dom wyglądał dokładnie tak jak wyglądały domy w latach 30-tych XIX wieku.
Nawet zbudowany był z materiałów jakich wtedy używano. Nie było w nim miejsca na telewizor, radio, telefon. Nie było prądu, a światło dawały nastrojowe ciepłe lampy naftowe.
Dom otaczał ogród przecudnej urody, którego nie zaprojektował żaden architekt.
Ogród był absolutnym arcydziełem. Tasha sadziła w nim rośliny, które jej się podobały, które były piękne i pielęgnowane jej troskliwą ręką kwitły jak w prawdziwym ogrodzie rajskim. Jedynymi dostarczycielami nawozu były jej kozy.
Popatrz i pozachwycaj się
Tasha żyła i wyglądała jak nie z tego naszego szalonego, zestresowanego świata, który pędzi na złamanie karku nie wiadomo dokąd.
Nosiła długie spódnice, szale i chusty, a w niedzielę koronkowe kołnierzyki. Do końca życia nie ścięła swoich długich włosów.
Wręcz przeciwnie – siwe, zaplatała w warkocz i zakręcała w kok z tyłu głowy, tak jak to kiedyś było w zwyczaju starszych kobiet. W dzień powszedni na głowę zakładała chusteczkę a w święta czepeczek.
Wstawała ze wschodem słońca i zaczynała swój wypełniony pracą, ale i odpoczynkiem dzień. Wszystko toczyło się zgodnie z rytmem natury.
Pielęgnowała swój ogród, na pobliskich łąkach zbierała zioła, które potem suszyła, latem i wczesną jesienią przygotowywała przetwory. Wszystko przyrządzała według starych recept i oczywiście ręcznie.
W kuchni Tashy Tudor nie było żadnych mikserów, blenderów i innych robotów, bez których dzisiaj nie można się obyć. Kiedy przychodziły dzieci i i wnuki, zawsze czekał na nich wspaniały podwieczorek.
Tasha była samowystarczalna.
W pobliskim strumieniu łowiła ryby, a w ogrodzie rosły wszelkie warzywa i owoce, biegały kury, które dawały jej smaczne wolne od chemii jajka, i kozy, dzięki którym miała zawsze sery i mleko. Tasha miała też kilka uli, zatem i wyborny miód.
Wieczorem siadała przy kominku z filiżanką herbaty. Oczywiście z nieodłącznym psem i kotem przy boku.
Nie miała w domu zegarów. Nie były jej potrzebne.
Kochała wszystkie pory roku. Nie przeszkadzała jej surowa zima.
„Uwielbiam zimę. Nie muszę nigdzie iść, bo pracuję w domu. Jeśli zasypie mnie śnieg, moje zapasy pozwolą mi przeżyć przez kilka miesięcy”- lubiła mawiać.
Święta Bożego Narodzenia były u niej wyjątkowe.
Wesoło trzaskajacy ogień w piecu, choinka ozdobiona własnoręcznie wykonanymi pierniczkami, słodkie smakołyki dla dzieci i świece z pszczelego wosku nadające pomieszczeniom ciepło niespotykane w dzisiejszych czasach, czasach elektryczności i zimnego światła nowoczesnch lamp.
Przychodących gości dowcipna pani domu witała oryginalnym daniem na tacy – papugą, która na ukryty znak ożywała i sprawiała wszystkim za każdym razem dużo radości.
A zdjęcia z życia tej niezwykłej kobiety możesz obejrzeć tutaj.
Tasha Tudor jest najbardziej fascynującą osobą, o jakiej dowiedziałam się w ostatnich latach.
Film z jej cudownego ogrodu mogłabym oglądać wciąż na nowo.
Czy mogłabym tak żyć? Czy chciałabym tak żyć?
Przede wszystkim Tasha miała solidną finansową podbudowę. To dla mnie przeszkoda, przynajmniej w tej chwili nie do pokonania.Wyposażenie takiego domu nie było tanie. Jednak generalnie utrzymywała się z tego co dawał jej ogród i książki.
No, ale nie o to chodzi. Z tęsknoty za prostotą życia wyjechałam z miasta. Nie dla mnie już bijace szybko tętno ulic i drażniące oczy neony. Nie dla mnie galerie i szum samochodów. Swoje życie związałam z naturą tak dalece jak to było mozliwe. Ale może za mało?
Czy mogłabym żyć jak Tasha Tudor?…
A Ty?
Ps: jaka szkoda, że żadna z książek Tashy Tudor nie została przetłumaczona na polski…
Pozdrawiam serdecznie – Greenelka
Achh, z chęcią spędziłabym z tą panią swoje wakacje, pomogłabym jej w tym ogrodzie, zabrałabym też koty 😀 Pozdrawiam serdecznie Agnieszko 🙂
Oj kochana, moje koty też by się cieszyły:)
Wspaniała osoba! Nie znałam jej wczesniej. Dziękuję za posta o Tashy. Z przyjemnościa obejrzałam zalinkowane przez Ciebie filmiki i wędruję teraz po necie w poszukiwaniu innych informacji o tej niezwykłej pisarce. Tasha inspiruje i fascynuje.Doczytałam sie, że dopiero w wieku 57 lat zaczeła swoje zycie w w domku z epoki wiktoriańskiej. Miała wiec dużo zdrowia i siły by podołać trudom tak prostego, ale wymagającego niezłej kondycji fizycznej zycia. Jej ilustracje są przepiękne, tak nastrojowe i słodkie…Rzeczywiscie, szkoda że nie przetłumaczono nic Tashy na polski. Ciekawa bym była jej stylu…
Olgo, ja też jestem zachwycona:)
Piękna uczta dla oczu i duszy 🙂
Piękna, Gabrysiu:)
Co za historia! Pierwszy raz czytam o tej Pani… Ciekawe pytanie zadałaś…czy mogłabym obejść się bez tego wszystkiego…. chyba jednak nie…
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Bo niestety jej książki nie były wydane w Polsce. Ani jedna. No właśnie… Ja bym mogła, ale znowu mój mąż nie.
Usciski:)
Tak, piękna sielanka, życie dla osób bardzo wrażliwych i pracowitych, dobrze że miała czym płacić rachunki.
Pewnie, że chciałabym, ale nigdy nie zarobię na taką posiadłość…
Ona chyba za dużo rachunkow do płacenia nie miała:) Tylko podatek od nieruchomości, tak myślę. Skoro nie miała elektryczności, bieżącej wody…
Jestem dokładnie w tym samym wieku co Tasha, kiedy otrzymała magiczny dom. Czy dałabym radę żyć tak jak ona? Bez telefonu, radia i pewnie komputera? Nie wiem, choć czasami mam ochotę zaszyć się na wsi, z dala od miejskiego gwaru, być samowystarczalną…:)
A telewizora nie wymieniłaś, ciekawe, prawda?
Nie wymieniłam telewizora, bo wiem, że mogłabym bez niego żyć:)
No właśnie. To dzisiaj coraz bardziej powszechne:)
Coś niesamowitego! Nie znałam Tashy Tudor.
Ja chyba jednak nie umiałabym żyć tak jak ona. Miesiąc, dwa tak, ale nie dłużej.
Każdy jest inny, oczywiście.
Nie słyszałam dotąd o tej kobiecie, natomiast Ty bardzo mnie zachęciłaś do zgłębienia tematu. spodobało mi się!
Tak, Tasha to niesamowita, inspirująca postać.
Łał, niezwykła postać. Przeżyła 92 lata, co robi wrażenie, bo to prawie setka. I to nazwisko ;). Cóż, była sobą, żyła jak chciała i to świetne, że jej się udało, że nie wchłonął jej świat, który jej nie odpowiadał.
I o to chodzi. Nie płynęła z prądem.
Fascynująca postać, dziękuję za to że nam ją przedstawiłaś!
Prosze bardzo Amelio:)
marzenia są dobre. ale czasami trudne do spełnienia nawet nie dlatego że brakuje tych dolarów, ale trudno je wprowadzić w życie – rezygnacja z prądu i wygód? czy to niezbędne? na pewno tego chcesz?
Może po prostu chciałaś zająć się ogródkiem i samowystarczalnością żywieniową – przetworami, spokojnym życiem pośród roślin i zwierząt? Prowadzić dom dla siebie i bliskich, robiąc to co lubisz i do czego masz przekonanie?
Marzenia są warte tego, żeby się spełniały. Są różne. Niekiedy nie do zrozumienia przez innych:)
Niesamowita historia! Ja jednak jestem niewolnikiem technologii!
No tak, nie dla każdego takie życie, wiadomo:)
Ciekawa postać i dobrze,że o Niej napisałaś. Może zainspiruje jakiegoś literata, ilustratora i wydawcę, którzy pokuszą się o wzbogacenie literatury dziecięcej Jej książkami. Za tydzień Święta Wielkanocne, z tej okazji życzę Ci, abyś zawsze mogła spełniać marzenia. Uściski.
Iwono, dziękuję i dla Ciebie ślę życzenia wszystkiego co najpiękniejsze. I rzeczywiście, powiedz, jak to się mogło stać, że nikt Tashy jeszcze w Polsce nie odkrył?
Przeżyć szzcęsliwie życie po swojemu , tak aby nam dobrze było to cudne..takich jak ona myslę, że już nie ma…samo jej życie jest już dla nas jak z bajki:):)
Pozdrawiam
Tak , jej życie było bajką, ale ja myślę, że to przede wszystkim dlatego, że ona sie nie bała …
Pozdrowienia:)
Nostalgicznie,tak lubię, bezstresowo. Cudnie. Dziękuję Greenelko!!!!!!!!!!!!
Prosze bardzo, ciesze się,że sie spodobało. Tasha była tak nietuzinkową postacią, że warto o niej opowiadać…
Niesamowita Kobieta… Taka odważna, silna, nie bojąca się wyjść z szeregu, chociażby większość ludzi ma z tym problem (w szczególności w naszych czasach). Wzór do naśladowania dla tych, którzy szukają spokoju, ciszy, wytchnienia, wrażliwości i na końcu jedną z najważniejszych wartości „Miłość”. Tak… to było to czym się kierowała w swoim życiu. Sama też z resztą to przyznała w jednej z swoich książek. Ale wiecie co, przecież takich ludzi było na pewno więcej… tylko oni nie zapisali się na tych kartach historii… Na szczęście to właśnie Tasha była tą naznaczoną i godną by otworzyć serca i poruszyć ludzi na całym świecie. Dziękki jej za to 😉
Basiaa, nie dziwię się Twojemu zachwytowi, ja też uwielbiam te cudowna postać…
Pozdrowionka
Piękne filmiki. Wspaniała Osoba, chciałabym tak żyć. Możemy chociaż zrezygnować z elektroniki, komputerów, telewizorów, radia, samochodów, tyle możemy, jeśli mamy domy jednorodzinne możemy uprawiać kwiaty, warzywa, owoce, możemy robić przetwory, zajmować się roślinami, choćby p powrocie z racy, choćby podczas urlopu i w weekendy. Możemy otaczać się roślinami i zwierzętami, możemy mieć chociaż część tego wszystkiego. Świeże powietrze, słońce, ruch to wszystko działa korzystnie na zdrowie, siłę, sprawność, kondycję i długość życia, cudnego popołudnia 🙂