a ty… nie bój się patrzeć na siebie jako na część Uniwersum.
Bowiem wszystko jest ze sobą powiązane, choć tego nie widzisz.
Tekst na ciężkie czasy. Pamietaj, że masz w sobie moc.
” lubisz swoje nerki ? ” zapytałam niedawno pewną osobę
” nie mam do nich żadnego stosunku ” brzmiała lakoniczna odpowiedź.
Smutna odpowiedź.
Bo jak można nie mieć żadnego stosunku do jednego z najważniejszych organów, które harują dla nas dzień i noc, całe życie, czyszczą nasze ciało ze złogów trucizn, którymi je zalewamy?
Jak można nie mieć wdzięczności do takiego cudu natury, który w dodatku robi to wszystko dla nas za darmo?
Kiedyś rozmawiałam z doktorem, który jak to doktor, uważał, że wie wszystko a nawet jeszcze więcej i określił nerki jako mimozy.
Ja przepraszam bardzo, ale czy mimozą można nazwać kogoś, kto, choć go się nieustannie obraża, wciąż pozostaje naszym wiernym przyjacielem?
A takie są właśnie twoje nerki. Nie zrażają się niczym, choć każesz im pracować ponad siły. W końcu jednak nie dają rady i płaczą łzami ciężkimi jak kamienie, a niekiedy zamierają bezradne.
Podobnie ciężki żywot ma wątroba. No, tej nie nazwałby lekarz mimozą.
Wątroba jest zawodnikiem wagi super ciężkiej i nie zraża się niczym.
Niczym Syzyf , który uparcie toczy kamienie pod górę, wątroba przełyka wszystko bez skargi i pracuje nadal dla ciebie bez wytchnienia.
Mało tego, nawet jeśli ją bardzo, ale to bardzo skrzywdzisz, ona dla ciebie odradza się jak Feniks z popiołów.
Jest odporna na wszystkie ciosy i trudno ci ją zapędzić do narożnika. Alkohol, tłuste sosy, białe bułeczki, zawiesiste zupy, smażone kotlety, znosi wszystko w milczeniu. czasami tylko skarży się bardzo cichutko i dyskretnie.
” W wątrobie mnie kłuje ” przebiega ci przez głowę i biegniesz do apteki po kropelki, albo jeden z tych suplementów diety, o których obiecująco opowiada pani w radiu.
I nie myślisz o biednej wątrobie, do następnego razu, a potem do jeszcze następnego.
Aż w końcu lądujesz u lekarza, a ten przepisuje ci leki. Koło się domyka. Nieszczęśliwa wątroba ledwo zipie, a ty jesteś nieszczęśliwy razem z nią. Smutny i chory.
Bo
kiedy wątroba choruje, chore jest całe twoje ciało, zatrute wszystkimi śmieciami, które w nie wrzucasz. Nie może być inaczej, bo wszystko jest ze sobą powiązane.
A co ma powiedzieć jelito ?
Och, ono ma chyba najgorzej. U przeciętnego pochłaniacza frytek i kotletów, jelito jest brudne, zaśmiecone i w ogóle nie może oddychać.
No i co wtedy robisz?
Idziesz do apteki i kupujesz jeden z tych specyfików, które w cudowny sposób mają ci pomóc przezwyciężyć niemoc twojego biednego jelita.
Przykro mi, ale to tak nie funkcjonuje.
Wszystko jest ze sobą powiązane…
Skóra pokazuje w jakim stanie są twoi wewnętrzni pracownicy.
Wyskakuje ci pryszcz na brodzie i nie dzieje się to bez przyczyny, ot, tak sobie. W ten sposób organizm daje ci znać, że potrzebuje pomocy.
Zamiast bezlitośnie pryszcza wyduszać i maltretować, zastanów się co wczoraj jadłeś.
Jeżeli wrzucasz w siebie bez opamiętania śmieci, nie dziw się, że masz podkrążone oczy, twarz nalaną jak naleśnik, a energii w tobie mniej niż w wypalonej żarówce.
Wszystko, wszystko jest ze sobą powiązane.
Każda komórka twojego ciała jest zależna od drugiej.
Wszystkie razem tworzą fascynujący świat, którego mieszkańcy, jeśli im na to pozwolisz, pracują w zgodzie dla ciebie całe twoje życie.
W zgodzie. Bo tak zostałeś stworzony.
O pracowników trzeba dbać, prawda?
Trzeba być w stosunku do nich uczciwym. Jeśli tego nie zrobisz, prędzej czy później nie będą mieli siły, zaczną pracować coraz mniej wydajnie, a w końcu położą ci wypowiedzenie na stół i podziękują.
Nerki zaczną wytwarzać kamienie, wątroba się otłuści, a jelito rozleniwi.
Wtedy na skórze pojawią się pryszcze, włosy będą się łamać jak suche gałązki, z ust będzie się wydobywał zapaszek niczym u smoka wawelskiego, a w okolicy talii udrapuje się pagórek tłuszczu, w którym wygodnie siedzieć będą frytki, kotlety, ciastka, oranżady i co tam sobie jeszcze wymyślisz.
Zaczną boleć cię plecy, pojawią się miliony dolegliwości, za które będziesz winić wiek, stres, ale nigdy siebie.
Musisz zadbać o swoich pracowników. O mieszkańców twojego Uniwersum.
Dawaj im pełnowartościowe pożywienie, a nie śmieci. To jest ich wynagrodzenie za pracę, jaką dla ciebie wykonują.
I pamiętaj, że
wszystko jest ze sobą powiązane. Twoja dusza i ciało. Twoje uczucia , emocje i ciało. Twoje lęki i ciało. Twoje radości i ciało.
Nie można mieć zdrowej duszy, jeśli ciało jest chore.
I odwrotnie.
Latem, kiedy jest piekna pogoda, idę na łąkę i kładę się na trawie.
Leżę cichutko. Wokół mnie toczy się życie. Mrówki chodzą zaciekawione wokół mnie, pajączek próbuje przedrzeć się przez niezmierzone przestrzenie koca, na którym leżę, na ramieniu siada mi biedronka.
Nikomu nie przeszkadzam. Świat łąki akceptuje mnie. Jestem jego częścią. Częścią Uniwersum
Łąka jest częścią lasu, las jest cząstką Ziemi, a Ziemia spokojnie, w swoim odwiecznie zapisanym rytmie, obraca się w kosmosie. Najmniejsza cząstka mojego ciała jest więc częścią uniwersum
Wszystko jest ze sobą powiązane.
Kiedy to zrozumiałam, zaczęłam szanować własne ciało.
Właśnie dlatego, że jest tak doskonałe. I, że chce dla mnie pracować. Towarzyszy mi od początku do końca mojego pobytu tutaj na Ziemi. Mam je tylko jedno.
I nikt nie może mi dać części zamiennych, które byłyby takie jak oryginały. Nie jesteśmy w stanie podrobić Boga, Natury…
Lubię rano pozdrowić moje moje nerki. Podziękować im, że bez zarzutu czyszczą moją krew.
Lubię pozdrowić moją wątrobę. Powiedzieć jej, że ją kocham. I przeprosić za to, że lata całe byłam dla niej bez litości, a ona mimo tego harowała dla mnie jak wół.
Pozdrawiam moje jelito. Jak wspaniale jest je mieć i wiedzieć, że zawsze zadba o to, abym czuła się lekka jak ptak.
Lubię powiedzieć dzień dobry swojemu żołądkowi i wiedzieć, że wyspał się razem ze mną. Że nie musiał w nocy męczyć się trawieniem pożywienia wrzucanego mu tuż przed snem.
Bo czy kazałabym najukochańszej osobie w nocy, w łóżku, pracować nad jakąś ważną dla mnie sprawą ? Przecież nie zrobię tego, prawda? No to dlaczego miałabym kazać pracować żołądkowi ?
Zaczynam dzień. Nie wiem co mi przyniesie, ale jestem pełna oczekiwania i nadziei.
A teraz
Cudowny olejek z kurkumy dla twojej skóry.
Do hermetycznie zamykanego słoika wlej pół litra oleju sezamowego, tłoczonego na zimno i dodaj do niego pół łyżeczki, nie więcej, kurkumy. Nie więcej, a nawet troszkę mniej, bo pamiętaj, kurkuma zabarwia, więc umiar jest zawsze pożądany.
Odstaw słoik w suche miejsce i pamiętaj, aby wstrząsnąć nim raz dziennie.
Po tygodniu przelej miksturę do butelki z ciemnego szkła, uważając, aby nie poruszyć osadu kurkumy na dnie słoika.
Olejek z kurkumy pomaga zachować młody wygląd skóry.
Możesz dodawać do innego, ulubionego olejku, albo kremu, ale też stosować sam, bez dodatków.
Ja lubię go bez innych dodatków, jest wspaniały.
Pozdrawiam Cię serdecznie – Greenelka
Możesz wesprzeć to, co robię, tutaj :
[…] Cudowny olejek z kurkumy, czyli wszystko jest ze sobą powiązane. […]
Pięknie napisane, pięknego weekendu 🙂