21 rzeczy, których można się, (bez żalu) pozbyć
Tekst dla tych, którzy lubią prostotę a nawet trochę minimalizmu, a za to przestali mieć ochotę otaczać się masą niepotrzebnych rzeczy.
Kiedy kilka lat temu po raz kolejny się przeprowadziłam,tym razem na wieś, siłą rzeczy nie zabrałam ze sobą wielu, tak mi się wydawało, niepotrzebnych rzeczy.
Ale za to te, które znalazły miejsce w moim nowym domu, uważałam za potrzebne, więcej, niezbędne.
Tymczasem, kiedy niedawno zeszłam do piwnicy, aby poszukać zapasowego kabla, ogarnęła mnie czarna rozpacz. Kabla nie znalazłam, ale za to przekopałam się przez góry tych wszystkich, podobno niezbędnych rzeczy.
I szlag mnie trafił.
Po co ja to wszystko zgromadziłam?
Na co mi to?
Do czego potrzebne mi mają być kartony w liczbie dwudziestu, klosze od lamp, stare krzesła i głośniki, o których zapomniałam ?
No więc okazało się, że w piwnicy są rzeczy, których nie potrzebuję, których nie potrzebowałam, których mi nie brakowało, ba, o których nawet nie wiedziałam, że je mam.
Ale do diaska, były. Były, bo już ich nie ma.
Któregoś dnia zakasałam rękawy i wyczyściłam wszystko do ostatniej szuflady. A ponieważ od pewnego czasu jestem gorącą zwolenniczką prostoty lekko trącącej minimalizmem, więc wyszło to mojej piwnicy i mi na dobre.
I kiedy zobaczyłam swoją piękną, czyściutką, prawie pustą piwnicę, wróciłam na górę i powoli , każdego dnia robiłam to samo w domu.
Po czym sporządziłam listę rzeczy, których naprawdę nie potrzebuję, a przynajmniej nie potrzebuję więcej niż w koniecznych ilościach.
Oto ona, czyli
21 rzeczy, których można się ( bez żalu) pozbyć.
Wypróbowałam na sobie i nie żałuję ani chwili.
1 Pościel
Chociaż jesteśmy tylko we dwójkę, do niedawna mieliśmy kilkanaście kompletów pościeli.
Tak się po prostu latami gromadziły. Niektóre się przecierały, pruły, były nie do pary, ale jakimś dziwnym trafem wciąż leżały w szafkach. Korzystaliśmy tylko z dwóch ulubionych kompletów. Na zmianę.
Więc dość. Wszystkie, których nie używaliśmy, oddaliśmy do schroniska dla zwierząt. Teraz zostały nam cztery komplety.
Już nawet nie Nam, bo zostałam sama, po śmierci mojego Męża, więc tym bardziej nie potrzebuję tyle pościeli.
2.Wazony.
Nie dostaję codziennie kwiatów, więc stwierdziłam, że śmiało wystarczą góra dwa wazony.
3.Sztućce
My mieliśmy masę sztućców, chociaż używaliśmy wciąż tych samych, ulubionych.
Ponieważ nie urządzamy co wieczór przyjęć na 30 osób, wystarczą nam po 8 z każdego rodzaju. 8 łyżeczek, 8 noży, 8 widelców i 8 łyżek. W zupełności wystarcza. Na wypadek gdybyśmy mieli gości.
Edit : mi potrzebne jest jeszcze mniej.
4.Ręczniki
Był taki czas, kiedy uwielbiałam gromadzić je i drzwiczki do szafek w łazience musiałam dopychać kolanem.
Moje małe gospodarstwo spokojnie zadowala się czterema ręcznikami . Jako bonus jeszcze jeden, który używam, kiedy mam ochotę zmienić kolor włosów. No i komplet dla gości schowany osobno.
5.Koce.
Dziurawe, przetarte, zafarbowane, ale takie miłe, że szkoda wyrzucić. A może jakiś był prezentem od cioci? Dałam spokój i pożegnałam się z niepotrzebnymi kocykami. Zostały dwa.
Oddałam do schroniska, razem z ręcznikami, poduszkami i pościelą. Zwierzęta ucieszyły się.
6.Wieszaki
Wiesz, ile u mnie w domu ich było?
Ale na co mi tyle wieszaków? Pozbyłam się. Są ludzie, którzy lubią mieć w szafie 100 sukni, albo 50 par spodni. Tam wieszaki są bardziej na miejscu.
7.Szklanki, filiżanki, kieliszki, kubki
Czasami miałam wrażenie, że szklanki u nas się rozmnażały.
Bo powiedz, kto potrzebuje 16 szklanek do wody? NIKT. Prawda jest taka, że nie urządzam wielkich przyjęć i nie piję codziennie whisky ani koniaku, w zasadzie w ogóle nie piję, zatem pozostawiłam po 6 z każdego rodzaju. No i dwa ulubione kubki do kawy lub herbaty.
8.Przybory kuchenne
Dzisiaj hołduję zasadzie, im mniej, tym lepiej.
U mnie w szufladach w kuchni leżały trzy obieraczki do warzyw, cztery cedzaki i dwa wyciskacze do czosnku. Zredukowałam . Mam teraz po jednej sztuce z każdego rodzaju. Nie mam zamiaru otwierać restauracji, więc tak mi jest wygodniej.
Oszczędzam czas, bo nie muszę się denerwować, czy uda mi się otworzyć szufladę, czy znowu się nie zablokuje i oszczędzam czas, bo nie muszę szukać.
Jeśli jesteś zwolennikiem „mnie to lepiej, za to w lepszym gatunku”, gorąco polecam ci pozbycie się niepotrzebnych sprzętów kuchennych.
9.Ozdobne poduszki
Jeszcze niedawno uwielbiałam wchodzić do Ikei i zawsze wtedy znajdowałam piękną poduszkę, dokładnie taką, jakiej szukałam.
Później okazywało się, że ta poduszka wcale nie była ładna, a wręcz przeciwnie, że do tego jest dziwnie nieforemna i ze nie pasuje do mojego stylu. Pozbyłam się bez żalu. Zostawiłam tylko te, które i tak cały czas leżą na sofie i łóżku od dawna i niech tak zostanie. Reszta poduszek ADIEU !
Wyprowadziły się ode mnie do schroniska dla zwierząt, w towarzystwie koców, pościeli i ręczników. Ale możesz je oddać komuś , komu się będą bardziej podobać niż tobie, po prostu. Jednak pozbądź się nadmiaru tych rzeczy.
10. Stare kable i instrukcje usługi
Zastanów się, naprawdę potrzebujesz instrukcji do blendera, który już dawno wyzionął ducha? A może niezbędny jest ci kabel do twojego pierwszego telefonu komórkowego, który wciąż leży gdzieś na dnie szuflady?
Do diabła z tymi śmieciami, pozbądź się ich ! U mnie właśnie te rzeczy dziwnym trafem namnożyły się bezlitośnie.
11. Talerze
Kiedy zajęłam się na serio opróżnianiem domu z niepotrzebnych rzeczy, zajrzałam do kredensu. I policzyłam talerze. Wiesz co ? Miałam 17 talerzy głębokich, 21 dużych płaskich , i… 19 talerzyków deserowych ! Ale przecież jestem singielką, nie prowadzę kuchni dla armii i nie mam ośmiorga dzieci !
Aktualizacja: zredukowałam do liczby ośmiu. Tak na wypadek, gdybym gościla sześć osób, a to ewentualnie możliwe. Rzadko taka ilość pojawia się na raz, ale to możliwe. Więcej gości po prostu się u mnie mieści.
12.Książki
Tutaj jest sprawa z lekka bolesna, przynajmniej dla mnie. Jako typowy książkowy mól, trudno mi rozstać się z przyjaciółmi, a tak traktuję moje książki.
Ale
znasz to? U mnie piętrzyły się książki, które kiedyś przemówiły do mnie w księgarni i nie bardzo wiem dlaczego. To była chwila.
Potem leżały i smętnie mrugały okiem, bo ilekroć brałam je do ręki i zaczynałam czytać, ochota przechodziła mi po kilku kartkach. Nie przeczytałam ich i nie przeczytam, niezależnie od tego, jak bardzo będę się do tego zmuszać. Po co mają stać na półkach? Książki nie czytane, są chore. Nie mówiąc o tym, ile się na nich zbiera kurzu. Koszmar…
Albo książki, które co prawda przeczytałam, ale nigdy już do nich nie wrócę.
Na wszystkie przyszedł czas pożegnania. Zostawiam tylko te, które tak bardzo lubię, że regularnie do nich wracam.
Wyprowadzka do biblioteki .
14. Stare dokumenty
Po co ci wyciągi z konta z roku 2001 i dowód wpłaty zaliczki na urlop z roku 2009 ? Przejrzyj swoje dokumenty i te stare, które już nigdy do niczego nie będą ci potrzebne, po prostu podrzyj z upodobaniem i wyrzuć, albo spal w piecu ( jeśli go masz). Ja tak zrobiłam, chociaż przez lata nie mogłam się na to zdobyć. Od razu zrobiło się więcej miejsca w szufladach.
15. Bilety, wycinki z gazet
No nie, naprawdę zaglądasz do pudełka, wyjmujesz bilet do kina z roku 2002 i zastanawiasz się jak to było fajnie oglądać Titanica?
Sama miałam całe lata tendencje do zbieractwa podobnych śmieci. W końcu dojrzałam do tego, żeby pozbyć się ich bez żalu. Bilet wstępu na koncert? No, daj spokój, przecież nie usłyszysz muzyki, kiedy będziesz się wpatrywać w świstek papieru, prawda? Adieu !
16. Filmy na DVD.
Miałam czubate szuflady filmów , które widziałam jeden raz i to mi wystarczy.
Pozbyłam się bez żalu w jedno ponure listopadowe popołudnie. Akurat te rzeczy możesz zamienić w gotówkę. Sprzedaj na Allegro. Na pewno znajdą się tacy, którzy marzą o tym, żeby mieć u siebie kolekcję filmów z Louisem De Funes.
17. Kosmetyki kolorowe
To jest najgorsze. Bo chociaż tego po nich nie widać, one też się starzeją. I rosną sobie na nich śliczne bakterie, które kolorują twarz pryszczami. Wyrzuciłam wszystkie, których nie używałam od trzech, może czterech miesięcy.
Jedna szminka, jeden tusz, jeden róż, jedna paleta cieni do powiek. I jedna kredka do brwi. Wystarczy. Skończą się, kupię nowe.
18. Lakiery do paznokci.
Zostawiłam tylko te, których używam. Resztę oddałam koleżance.
19. Apteczka
Tu nie ma żartów. Musisz robić regularny przegląd, nie ma potrzeby tłumaczyć dlaczego. I nie gromadź dziesięciu rodzajów proszków od bólu głowy. Wystarczy jeden. Za to nie zapomnij o jodynie, bandażu i plastrach.
20. Gazety i tygodniki
Wyrzuć, albo oddaj komuś. Na co ci stare gazety? Myślisz, że zajrzysz jeszcze kiedyś do nich ?
Ja spaliłam w piecu.
21. Szampony, żele pod prysznic, odżywki do włosów
Nie wyrzucaj, zużyj do końca i kupuj rozsądnie. Nie potrzebujesz dziesięciu szamponów i balsamów, tudzież pięciu odżywek do włosów.
Pozdrawiam – Greenelka
A może, jeśli doceniasz moją pracę, postawisz mi kawę ?
Właśnie taki mam plan na najbliższe długie, psiakrew, zimowe, wieczory! Z szafą tez robię porządek. Jak ktoś coś chce kupić wystawiam na Allegro jako PanRudyKot. Od dzisiaj 😀
A w ogóle to w taki dzień najlepsza jest KAWKA! Buziaki!
I słusznie Puszkowa, szafy są po to, żeby je czynić trochę bardziej przejrzystymi:)
Smacznej kawki i buziaki w druga stronę:)
Część z tych rzeczy, które wymieniłaś Agnieszko faktycznie występuje u nas w nadmiarze, ale np. pościeli ciągle mi brak, ręczników też . Ozdobnych poduszek też nie mam wcale – muszę sobie jakieś kupić 🙂 Książki regularnie wymieniam, tzn część sprzedaję po to, by kupić sobie nowe, za wyjątkiem serii lub autorów nie do ruszenia. Płyty DVD też ostatnio sprzedałam na OLX . Bardzo szybko obrasta się w rzeczy. Pozdrawiam serdecznie
No właśnie Gabrysiu, niestety obrasta się szybko, oj szybko. Trzeba samemu sobie powiedzieć, co nam naprawdę potrzeba, a czego mamy w nadmiarze. Oczywiście to propozycje.
Pozdrawiam bardzo ciepło:)
To powiem Ci, że ja tak robię regularnie, jedynie mój mąż przywiązuje się do przedmiotów, a zwłaszcza do wszelkich PRZYDASI 😉
Chomikiem była moja mama, więc ja dla kontrastu wyrzucam wszystko, co mi zawadza i robię remanenty przed zmianami pór roku. szafy nie są z gumy. Część naczyń i sztućców podarowałam sąsiadce na domek letniskowy, stare ręczniki wykorzystuje przy remontach i porządkach, a stare koszulki na szmaty do samochodu i mycia okien.
Jotko, to tak jak ja! Mój mąż jest też chomikiem, ale ostatnio się poprawił. Ja właśnie dzisiaj, kiedy nieodwołalnie pakowałam do kuferka letnie ciuchy, znowu dużo odłożyłam dla sąsiadów i przyjaciół.
Serdeczności 🙂
Ja mam taką naturę chomika, ale ostatnio gdzie się tylko daje wprowadzam minimalizm i wyrzucam nieotrzebne rzeczy. Zauważyłem, że większość z tych rzeczy, których szkoda mi wyrzucić i tak się nigdy nie przydaje 😛
Dawidzie, no właśnie tak jest jest jak mówisz. Tez długo myślałam, że np. jakieś bilety do kina z pierwszej randki będę musiała co wieczór oglądać i wspominać, ale co to za bzdura, teraz dopiero widzę. Lubie wokół siebie przejrzystość.
Pozdrowionka 🙂
No cóż… u mnie zwykła wizyta naj naj naj najbliższej rodziny ( dzieci z rodzinami) oznacza, że podaję równoczesnie jakieś 8 kaw i 4 herbaty. Jeśli dojadą jeszcze rodzice i rodzeństwo, a to zdarza się często, to znacznie więcej. Co oznacza nie tylko wiele filiżanek i kubków, ale też mnóstwo ręczników i pościeli. Ot, mam inne priorytety. A kiedy mam gości… Za to nie używam jodyny i bandażu :):):):)
Anno, to cudowne, że masz taką wielką rodzinę, ciesz się szczęściem, które nie każdy ma. W takim przypadku minimalizm pościelowo- ręcznikowo – szklankowy odchodzi na plan dalszy:)
Serdeczności:)
Podobną „czystkę” zrobiłam rok temu. Zrobiło się przejrzyście i jakoś tak…lżej? Jestem minimalistką, może nie do przesady, ale nie lubię mieć dużo rzeczy. Zasada „zero sentymentu” zdecydowanie ułatwia życie:)
Tak jest, zero sentymenentu, ja też tak uważam.
Pozdrowionka ciepłe:)
Co jakiś czas sprzątam właśnie w tym celu. Kosmetyki kupuję jak kończę to co mam dlatego żele i inne nie przeteminują się. Inaczej cały dom byłby zawalony rupieciami i „przydasiami”
No własnie Jago, przydasie są straszne. Masz rację. Potrafią zamulić krajobraz domowy.
Serdeczności ślę:)
Ach, u mnie to bardzo aktualny temat, bo jestem już po jednej fali pozbywania się rzeczy… a przed kolejną! 😉
Jasne, że się da… kluczem jest uświadomienie sobie pewnych spraw.
Początkowo niby zdawałam sobie sprawę, że nadmiar rzeczy mnie przytłacza i mi przeszkadza, ale nie byłam gotowa na to, aby się z nimi rozstawać… jednak jak już się ich pozbyłam… w ogóle nie tęsknię i jest mi lepiej!
Pozdrawiam 🙂
Niewątpliwie do tego trzeba dojrzeć mentalnie. Jeżeli się tego naturalnie chce. Dlatego ten tekst jest dla takich własnie ludzi. Ja też się cieszę, że dorosłam. Dzisiaj właśnie zrobiłam kolejną czystkę w szafie z garderobą. U mnie tylko problem z minimalizmem, jeśli chodzi o zwierzęta. Jakoś nie potrafię. Wszystko inne mi wychodzi całkiem, całkiem:)
Pozdrowienia serdeczne Madziu:)
Też nie lubię trzymać za dużo, staram się na bieżąco oddawać lub wyrzucać. Z naczyniami zaczynam za to mieć problem. Wytłukły się wazony, kubki, filiżanek zostało niewiele. Nie wiem, kiedy dokupię, ale na razie gości rzadko przyjmuję 🙂 Serdecznie pozdrawiam Agnieszko 🙂
Pewnie kocie damy miały swój udział w przerzedzaniu szkła w domu:) ?
Pozdrawiam Dorotko serdecznie:)
Przydasie … 🙂 Masz rację mamy tendencję do gromadzenia więcej niż potrzebujemy , chomikowania wszelakiej maści przydasi , zagracania się …. 🙂
Pierwszą poważną akcję porządkową w moim domu zainicjowali moi dwaj synowie . Urodzeni rok po roku funkcjonowali jak bliźniaki a więc mieli podwojoną moc niszczenia . I tak nim wyrośli na poważniejszych facetów ciągle coś spadało , urywało się, rozbijało , odpadało fragmentarycznie od np .większej całości , darło się lub zostało pocięte itp… tym sposobem pozbyłam się wszystkich kwiatów doniczkowych , części mebli , nadmiarów skorup , kilku firanek , pościeli itp . Byli jak tornado uporczywie nawiedzające …. 🙂 Od tego czasu wyzbyłam się niepotrzebnego sentymentalizmu i co jakiś czas , średnio raz do dwóch razy w roku sama wpadam w porządkowy szał i bezlitośnie pozbywam się wszelkich nadmiarów , rzeczy zbędnych … i zawsze po takiej akcji jestem bardzo z siebie zadowolona … 🙂
Maju, oj tak, dzieci potrafią robić „naturalny porządek”, znam to bardzo dobrze. Dla mnie chomikowanie skończyło się nieodwołalnie jakiś czas temu i jest mi z tym o wiele lepiej. A i tak, jak Ty, co jakiś czas przerzedzam szafy i szuflady na nowo.
Pozdrowienia serdeczne:)
Kiedyś też sporo rzeczy mi się przydawało – jak mieszkałam w domu w Polsce. W domu to jest strych i jest gdzie chomikować i od czasu do czasu trzeba z żalem serca robić czystkę. Od wielu lat mieszkam w mieszkaniach(były przeprowadzki)więc bez potrzeby nie gromadzę. Ale z drugiej strony mam rzeczy, które lubię, z którymi dobrze się czuję i takie ze mną zostaną bez względu na to ile mam miejsca, a już na pewno nie poddam się żadnej obowiązującej modzie:)
No tak. O modzie nie ma mowy, tylko o wygodzie.
Serdeczności ślę:)
Popieram. U mnie nie ma wielkiego przerostu rzeczy pewnie przez pięć przeprowadzek. Aktualnie nie mamy piwnicy, a więc łatwiej wyrzucać. Teraz pracuję nad ubraniami – tych zawsze było mi żal, to pewnie przez skromne dziecinstwo. Książki, które już nie są częścią mego życia również oddaję do biblioteki.
Gaju, pozdrawiam, ja tez się wiele razy przeprowadzałam. Teraz mam nadzieję,że osiądę na zawsze. A dowiadywałam się w sprawie twoich zatok. Znajoma przeprowadziła oczyszczanie organizmu i w ten sposób uwolniła się od uporczywych kłopotów z zatokami. Na ile by się to przydało Tobie, nie mam pojęcia, ale faktem jest, że wiele problemow znika po oczyszczaniu i odstawieniu niektórych produktów.
Pozdrowienia serdeczne:)
U mnie to najgorzej jest z dokumentami, bo zawsze mam wrażenie, że jeszcze się przydadzą 🙂
o, ja też tak miałam, a potem nie mogłam znaleźć tego, którego szukałam., bo się w nich wszystkich gubiłam.
Pozdrawiam serdecznie:)
nieczytane książki są jak porzucone kobiety… dramat, na który trudno patrzeć
ale mam trochę takich książek, do których mówię i powiedziałem im, że raczej ich więcej nie przeczytam, ale są zbyt ważne, żeby się ich pozbyć. One po prostu mają już imię – a tego, co ma imię, nie wyrzuca się z domu – przynajmniej nie z mojego. a reszta – niech starzeje się gdzie indziej.
Oko, a na dramat mężczyzn ? Jak to miło, że książkom nadajesz imiona. A swoją drogą szkoda, że nie ma Cmentarzy Zapomnianych Książek, prawda? I miło, że odwiedza mnie romantyk przez duże R.
Serdeczności:)
myślę, że to działa w obie strony -a świat jednopłciowy jest politowania godny – nie służy nawet tym, którzy go jawnie głoszą i na piedestały wynoszą. Oni kłamią wg mnie.
Ależ oczywiście !!!!! Jaki świat jednopłciowy, Oko szanowne! Greenelka jest ostatnią istotą na tej planecie, która coś takiego by popierała !
Serdeczności 🙂
ksiązki… to jedyne co mogę chomikować bez przerwy i non stop i rozstac sie z nim nie potrafię no! 😀 nie ma opcji! 😀
Rozumiem bardzo dobrze:)
Pozdrawiam serdecznie
Święta racja – należy się pozbywać tego, co jest nam zbędne. Od kilku dni robię takie porządki. Ilość zredukowanych przedmiotów, uczyniła przestrzenie, szafy większymi 😉
To bardzo dobre remedium na jesienne smutki, ale nie tylko, w ogóle jest to ze wszech miar pożyteczne zajęcie.:)
Wszystko rozumiem i popieram, ale z książkami to miałabym problem. Jeszcze nie teraz, nie jestem gotowa na rozstanie.
No tak, trzeba wiedzieć, co ważne. Pozdrowionka:)
Dzięki 🙂 Myślałam o tym, ale jeszcze nie wiem jak to rozegrać w związku z pracą. Bo dieta oczyszczająca nie sprzyja wysiłkowi… Ale jak najbardziej będę dalej rozważać. Może trafi się okazja. A może zastosuje tylko odstawienie wybranych produktów.
Szczerze ucieszyłam się, widząc Twoją piwnicę „przed”. To zupełnie tak, jakbym widziała naszą szopkę. Minus jest jeden – u mnie wciąż trwa taki stan ! Ale mam dobre postanowienie, które już powoli zaczęłam realizować. Zaczęłam od swoich ubrań. Teraz jestem po zabiegu na nogę i nie mogę się ruszać, ale jak tylko stanę – to będzie się działo! Choć z niektórymi rzeczami – ostrożnie i pewnie nie będę tak rygorystyczna, ale na pewno zminimalizuję swój stan posiadania niepotrzebnych rzeczy. Mam bardzo dużo książek, tematycznych czasopism, talerzy i pościeli, ale najlepiej będzie, jak skorzystam z Twoich rad i na początku zrobię listę. Łatwiej będzie zacząć ! Buziaki :))
No tak, Uleczko, zrób listę, bo przecież każdy ma swoje priorytety. Mam nadzieję,że z Twoja nogą już dobrze:)
Pozdrawiam i przesyłam serdeczności:)
Ale tak wyrzucać prawie wszystko? Szkoda…
Kwestia sposobu życia i spojrzenia na nie.
Pozdrowienia serdeczne:)
Ludzie lubią mieć i gromadzić, a że się tego nie używa i miejsca nie ma? Gdzieś się wepchnie xD. Ja po jakimś czasie, jak już z czegoś nie korzystam, czy tego nie potrzebuję to się tego pozbywam, wyrzucam albo oddaję komuś, jeśli się nadaje jeszcze do użytku. Z książek jakoś nie umiem zrezygnować, kupuję i składuję, wszakże marzę o własnej biblioteczce, więc nie potrafię ;D.
No tak, Każdy ma swoje priorytety. Ja tez jak mówię, kocham książki, ale jakiś czas temu dokonałam naturalnej selekcji i teraz mam tylko te, które chcę mieć.:)
To tak jest, wszyscy zbierają graty, a potem panowie od przeprowadzek, zostają po godzinach nosić nasze GRATY. W moim przypadku tak było, bo oczywiście zbierałam wszystko a potem zamówiłam transport prywatny – Wiki Przeprowadzki i no biedni ci panowie co nosili moje rzeczy … 😀
Patis, dokładnie, dokładnie tak jest :):):)
Nie ma to jak się chwalić,że się spaliło gazety w piecu i jednocześnie być „zwolenniczką zdrowego trybu życia”
najwyższy poziom hipokryzji
„Bo powiedz, kto potrzebuje 16 szklanek do wody? NIKT. ” Co jakiś czas zdarza mi się coś stłuc, gdybym je miała u siebie zostawiłabym wszystkie bo gdybym zostawiła tyko 6 to pewnie wkrótce musiałabym kupić nowe.