Dzika róża, często pomijana, niewidzialna właściwie, a jeśli już, to ewentualnie podziwiana jak element krajobrazu.
W rzeczywistości number one, jeśli chodzi o zawartość witaminy C, ale rzecz jasna, nie tylko.
Mój daleki sąsiad powiedział mi, że krzaki dzikiej róży tępi niemiłosiernie, bo przeszkadzają mu w obejściu, że wokół domu powinien byc porządek, a nie jakieś dziwne krzaczyska. Hmmm… No comment.
Tak czy owak, najbardziej takich sąsiadów lubi Big farma, bo z nich żyje. Sąsiad dziką różę wytnie, zniszczy, a potem do lekarza po receptę się zawlecze i antybiotyk śliczny w aptece wykupi.
Ja natomiast dziką różę preferuję i dobrze mi z tym.
W końcu już Pliniusz w I wieku naszej ery uważał, że to lekarstwo nie od parady, bo między innymi leczyło rany po ugryzieniach wściekłych psów.
Stąd łacińska nazwa ” Rosa canina”.
Coś w tym musiało być, skoro dzisiaj wiemy jaką moc ma witamina C, prawda?
Wiedział o tym też rząd brytyjski, kiedy w czasie II wojny światowej zarządził narodowe zbieranie owoców dzikiej róży, żeby zapobiec brakom witaminy C u swoich obywateli.
Zatem, choć nie jestem Brytyjką, zbieram radośnie dziką różę, gdzie tylko zobaczę, w czerwcu delikatne płatki, z których robię proste kosmetyki, na przykład delikatny tonik do twarzy, a późnym latem zabieram się za zbieranie owoców z tych magicznych krzaczków.
I mam witaminę C za friko, hej !
Czy wiesz, że czerwone , okrągłe owoce dzikiej róży mają aż……. 10 x więcej tej witaminy niż czarna porzeczka, która i tak ma jej niesamowicie dużo?
Już 2- 3 owoce wystarczą by pokryć dzienne zapotrzebowanie na witaminkę C!
A przecież nie tylko to się w nich kryje, bo jest tam cała masa innych niesamowicie zdrowych składników.
Co zawiera dzika róża ?
Między innymi flawonoidy, karotenoidy, kwas askorbinowy, kwerencynę.
Liście i kwiaty kryją w sobie proantocyjanidyny, czyli flawonoidy o bardzo silnych właściwościach antyoksydacyjnych, które wykazują hamujące działanie na komórki raka skóry, czyli czerniaka, jak również są w stanie oddziaływać na chorobę zwana bielactwem, czyli przebarwienia skóry. Zatem widać potencjał dla kosmetyków wybielających.
W niepozornych nasionach dzikiej róży, z którego wytłaczany jest olej, kryją sie równie ciekawe skarby. przede wszystkim bogactwo prowitaminy A, tretinoinę i inne kwasy retinowe, które sa prekursorami witaminy A, al etez kwasy nienasycone omega 3 i omega 6.
Zaś niedawno naukowcy odkryli jeszcze jeden szczególny składnik oleju z dzikiej róży, a mianowicie tirilozyd, czyli flawonoid, który bierze aktywny udział w metabolizmie tłuszczów, dlatego, że pobudza oksydację kwasów tłuszczowych w wątrobie i mięśniach, czyli widzisz, że ma potencjał , jesli chodzi o odchudzanie.
Oprócz tego dojrzałe owoce dzikiej róży oferują ci witaminy, np. A, B1,B2, kwas foliowy, witaminę K i E.
Z pewnościa znasz cudowne działanie herbatki z dzikiej róży, która przyrządzała ci babcia albo mama, kiedy męczyło cię przeziębienie? Nie do przecenienia są też jej właściwości moczopędne i żółciopędne.
Summa summarum: czy to nie wystarczające powody, żeby wybrać się na wycieczkę i zbierać kwiaty, liście i owoce dzikiej rózy, tak niepozornej,a tak dobroczynnej dla nas?
Sąsiedzie, nie niszcz tych krzaczków, one dadza ci więcej niż tabletki od doktorów!
A wspomniany tonik z dzikiej róży robię prosto. Płatki kwiatków, świeże albo suszone zalewam wodą mineralną i zostawiam pod przykryciem 24 godziny. Odcedzam i używam.
Pozdrawiam serdecznie – Greenelka
I tradycyjnie zapraszam na moj kanał na YT:)
Dzikiej róży używam do nalewek. Taka nalewka nazywała się żenicha kresowa. Bardzo przydatna dla zdrowotności wszelakiej 🙂
Mam pytanie – czy to pierwsze zdjęcie kwiatu, to dzika róża, czy róża pomarszczona?
Hegemonie, musze znaleźć tę nalewkę, tzn. przepis na nią, dzięki, zaciekawiłeś mnie. Co do rózy na pierwszym zdjęciu, to w opisie było ” rosa canina”.
Pozdrowionka 🙂
Ale głupek z sąsiada! Jak można niszczyć tak szlachetny krzew! Uwielbiam wszystko, co zawiera dziką różę, gdyby się dało, obsadziłabym nią cały blok 🙂 Pozdrawiam Agnieszko, ostatnio jest mnie tu mało, ale po egzaminach będę częściej odwiedzać 🙂
No wiem, a myślisz, że dlaczego wyławiam bystrym okiem wszystkie Twoje kosmetyki różane:)?
Trzymam kciuki bardzo mocno !!!!
dzika róża, to znakomity dodatek do pączków – lepszego jeszcze nikt nie wynalazł.
Uwielbiam pączki z dziką różą 🙂
Oj, chyba każdy tak ma:)
Oko, jasne, i nikt nie wynajdzie 🙂
No comment- zgadzam się. :O… choć jednak muszę napisać… głupi sąsiad i tyle. Mam takie myśli, że jakby Cię odwiedzić, to normalnie zmieniłoby się nastawienie na wiele spraw, bo Ty masz tak ogromną wiedzę, tyle możesz pokazać. W ogóle to jak patrzysz na świat, mnie motywujesz i uczysz, to na bank. 🙂
Agnieszko, dziękuję Ci za tak wspaniałomyslne wobec mnie słowa, bardzo dziękuję. Jednak ja powiedziałbym to samo o Tobie. Jesteś cudowną, niezwykle empatyczną osobą, która jest pełna miłości i to mnie bardzo w Tobie urzeka, bo takich ludzi jak Ty ,jest dzisiaj bardzo mało.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Lubię zapach róż, tej dzikiej i pomarszczonej także (pierwsze Twoje zdjęcie to (Rosa rugosa Thunb).. Czasami myli się różę pomarszczoną z tą dziką, choć jedna i druga należy do różowatych i obie mają podobny skład chemiczny.
Tak, już wcześniej odpowiedziałam Hegemonowi,że to prawdopodobnie pomarszczona. To akurat zdjęcie pożyczone, nie moje, bo w naturze akurat róż bym nie pomyliła, to raczej trudne.
Pozdrowionka:)
Dzika róże znam tylko jako środek do pączków 🙂 smakuje wyśmienicie 🙂 musze podsunąć wpis mężowi niech biega i szuka. Wszystko co zdrowe i dobre przyda się 🙂
Lubię płatki i owoce, cudnego wieczorku 🙂
Koło mnie rosną masowo, na miedzach, nieużytkach, pagórkach, w nieprzyjaznych czasach owoce i płatki to jedzenie, które jest za darmo, tak samo głóg, tarnina, jarzębina, czarny bez, z płatków róży robi się przetwory, konfitury, dżemy, tak samo z owoców, oba surowce są jadalne na surowo, cudnego wieczorku 🙂
Tak, no powiedz jak cudowna jest natura, ten, kto wie, może przeżyć każdy kataklizm, nawet nowy ład, he, he
Pozdrawiam Cię