Bo i tak, obojętnie co zrobisz – czy będziesz jeść super zdrowo, czy będziesz biegać, czy chodzić po lasach i dotleniać zmęczoną pracą głowę, czy też może na odwrót – twoje ulubione chwile to te, które spędzasz w fotelu przed telewizorem z paczką czipsów w ręku, tak czy owak kiedyś musisz te buty do biegania czy czipsy odłożyć i wybrać się w podróż.
To będzie podróż jedyna w swoim rodzaju, niektórzy mówią, że ostatnia, ale tak naprawdę to ona będzie po prostu wlaśnie wyjątkowa.
Wiem, jasne, że dzisiaj, kiedy wszyscy mamy być wiecznie młodzi, wiecznie szczęśliwi i wiecznie zdrowi i w ogóle wiecznie żywi, takie rozważania są nie na topie, bo w końcu carpe diem, a potem niech dzieje się co chce, po nas choćby potop, albo czarna mogiła, grudka ziemi i tyle. A jeśli jednak myślisz -o Boże, no może coś tam, po drugiej stronie jest, to i tak boisz się, bo przecież straszą cię, że po takim życiu jak twoje, nic dobrego cię nie czeka.
Ten świat, świat, w którym żyjesz – jakkolwiek politycy i mocarze maści wszelakiej starają się obrzydzić ci go na tysiąc i więcej sposobów, jest piękny.
Nawet kiedy spóźnia się wiosna, kiedy jest zimno, kiedy brakuje ci pieniędzy, żeby opłacić rachunki, kiedy chorujesz. On i tak jest piękny, bo został stworzony ręką doskonałą,
Od zarania dziejów czarują pąki na drzewach wiosną i urzekają złote liście jesienią. Zapach wanilii i cynamonu zimą, jest równie urzekający jak smak arbuza i malin w upalne lato. Śmiech dziecka na huśtawce i ciepło ręki mamy jest tym co chcielibyśmy zabrać ze sobą, gdziekolwiek się udamy.
I jednak kiedyś przychodzi moment, że to wszystko zostawiasz.
Czy naprawdę? A może jednak jest coś, co pozwala każdemu z nas być w świecie równie pięknym, a właściwie jeszcze piękniejszym? Potem?
Jak to jest, jak tam jest i co dobrze zrobić, kiedy już ty, on, ona, każdy z nas znajdzie się po drugiej stronie?
Co warunkuje otrzymanie najlepszej wizy do tamtego świata?
O co cię zapytają, co będziesz musiał położyć na stole, czy uda ci się umknąć przed okiem bardziej wnikliwym, ba, miliony razy razy bardziej wnikliwym niż kamera na lotnisku ?
No właśnie. Na lotnisku. Na dworcu. Nieważne skąd tutaj odjeżdża ktoś – ktoś zostaje. I czeka. I wtedy musi przyjąć żelazną zasadę: że to nie ten, który wyjechał, wróci, ale my do niego pojedziemy. Oni wszyscy, których kochaliśmy i nadal kochamy, a których tu już nie ma, tam na nas czekają i kiedyś się zobaczymy, ale kiedy ?
Nie wierzę, że chcesz wiedzieć, niezależnie od tego jak wielka jest twoja tęsknota.
Wystarczy świadomość, że tak będzie.
Trudno to zrozumiec i nie jest to potrzebne.
Ale dobrze wiedzieć, że są ludzie, ktorym dane było zajrzeć za kulisy. Dla których podniosła się na chwilę zaslona. Lekarze, wcześniej nie wierzący w nic, ci, którzy już byli po tamtej stronie i z jakiegoś powodu zostali zawroceni , bo może mieli jeszcze jakieś zadanie tu do wykonania?
I są ludzie posiadający dar widzenia więcej.
Mam w rękach tytułowy „Przewodnik po zaświatach” Marka Szwedowskiego
To książka niezwykła, napisana przez niezwykłego człowieka.
Książka dla tych, którzy są w żałobie i nie potrafią sobie poradzić z pustką po stracie najbliższej ukochanej osoby.
Książka fascynująca, opowiedziana przez zmarłych i ich bliskich, tych, którzy zostali.
Książka, w której Marek Szwedowski opowiada o tym, że jednak możesz zabrać ze sobą w tę najbardziej niezwykłą podróż i ukochane kwiaty i ulubione filiżanki, do których każdego dnia nalewasz aromatyczną kawę i książki, do których lubisz wracać…
Zapytasz, w jaki sposób? Bo przecież nie weźmiesz ani kawałka, ani kawałeczka tego co materialne. Zatem? Nie zdradzę nic więcej, po prostu zachęcam do lektury. A na koniec: jest tam też moja historia…
Pozdrawiam serdecznie Pana Marka,
no i Ciebie – Greenelka
Ten blog utrzymuje się dzięki czytelnikom. Możesz wesprzeć moją pracę tutaj: