Natura jest zawsze najlepszym żródłem witamin, suplementy trzeba brać pod uwagę dopiero wtedy kiedy nie ma innego wyjścia.
Weźmy taką witaminę D3.
Wiadomo, że ta pozyskiwana ze słońca jest najwartościowsza i utrzymuje się we krwi 2-3 razy dłużej niż witamina D3 pochodząca z suplementu.
Ok, ale kiedy nadchodzi zima, nie ma rady i pozostają tylko suplementy.
I oczywiście zaczyna się straszenie szybkim przedawkowaniem tej witaminy. Dzienna zalecana dawka to maksymalnie 2000 IU dla osoby dorosłej. Ponieważ dzisiaj ludzie żyją w nieustającym strachu, podchodzą nieufnie w ogóle do suplementacji witaminy D3 i najwyżej kupują w aptece nic nie wart preparat multiwitaminowy, w którego składzie jest witamina D3 w śmiesznej dawce 5 mcg czyli 200 IU. W dodatku na opakowaniu stoi jak byk, że jest to 100% dziennego zapotrzebowania.
I zaczynają się schody.
Jeden lekarz, drugi lekarz, trzeci, czwarty… Tu boli, tam strzyka, doktorzy przepisują tableteczki jedne po drugich, a tymczasem człowiek cierpi na typowe objawy niedoboru słonecznej witaminy, takie jak:
ciągłe infekcje, katar, kaszel, bóle gardła etc.
problemy gastryczne : wrzody żołądka i dwunastnicy, refluks, złe trawienie, zgaga, zapalenie jelit,
zaostrzenie albo pojawienie się alergii,
obniżony nastrój, apatia (przewlekłe zmęczenie i znużenie), nudności, senność,
bezsenność albo zły sen,
szumy w uszne,
drgania powieki,
skurcze mięśni łydek albo stóp,
mrowienia i drętwienia kończyn, lodowate stopy lub dłonie,
objawy zespołu niespokojnych nóg,
bóle kręgosłupa,
wzmożone napięcie mięśni szczególnie karku,
drżenia mięśni,
zawroty głowy, bóle głowy,
ogólne osłabienie i szybkie męczenie się niechęć),
słaba koncentracja, roztargnienie, otumanienie, osłabienie pamięci,
(nerwica, mała odporność na stres,
problemy z ciśnieniem krwi, albo za nieskie albo za wysokie,
insulinooporność, stany przedcukrzycowe, w końcu cukrzyca typu 2, problemy z utrzymaniem prawidłowej masy ciała,
nadmierna potliwość,
wypadanie włosów,
łamliwość paznokci.
Krótko mówiąc – zdrowie sypie się na wszystkich frontach. Bo prawda jest taka, że ani człowiek, ani zwierzęta ani rosliny nie mogą żyć bez słońca.
Czyli najpierw zatankuj porządnie witaminę D, a potem zobaczysz co się będzie dzialo i co można zrobić.
Jeszcze ważna uwaga: lepiej nie pal papierosów, bo to fatalnie wpływa na poziom witaminy D3. Organizm używa witaminę D3 do naprawy organizmu.
Pamiętaj też o tym, że aby witamina się przyswajała, musisz suplementować magnez. Nawet jeśli pobierasz D3 ze słońca!
Nie zapomnij też o witaminie K2, która spelnia wyjątkową rolę w zapobieganiu ewentualnych zwapnień tkanek miękkich.
A teraz o tytułowym przedawkowaniu witaminy D3.
Prawdziwe przedawkowanie witaminy D to zjawisko bardzo rzadkie, nawet przy intensywnej suplementacji. I tylko przy suplementacji. Nie przedawkujesz witaminy D, jeśli pozyskujesz ją drogą syntezy skórnej, ani z jedzenia, np. tłustych rybymorskich albo żółtek jaj.
Przedawkować witaminę D3 możesz jedynie przyjmując ją w postaci suplementu (doustnie lub jako zastrzyk) i to jako wielką dawkę liczoną w milionach IU i to przez długi czas.
Ja w miesiącach zimowych serwuję sobie codziennie 10 000 IU, a latem 5000 IU.
Jednak nie ma jednej optymalnej dawki dla każdego, zresztą dotyczy to wszystkich witamin.
Dobrze mieć poziom 50 – 70 ng/ml i wtedy wystarczą zimą dawki 2-5000 IU, a latem mniejsze.
Oczywiście nie znaczy to, że każdy zawsze i wszędzie będzie potrzebował przez cały rok aż 10 tys. IU, żeby była jasność.
Podsumowując: witamina D3 oczywiście może być w nadmiarze toksyczna, ale sa to bardzo rzadkie przypadki. O wiele gorszy jest jej niedobór.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Twoja Greenelka