Kot, którego chciałbyś mieć
Właściwie miał nazywać się Biedronek. Dlaczego?
Któregoś ponurego, listopadowego dnia siedział na parkingu przed Biedronką. Był malutki i miał na szyi obróżkę. Kiedy przyjechaliśmy tam, podszedł i usiadł przy przednim kole naszego samochodu.
Pytaliśmy w okolicy , czy może ktoś go zna. Może mieszka gdzieś tutaj….
Nie, to biedne stworzenie siedzi już na parkingu trzy dni – od każdego słyszeliśmy to samo.
Stało się dla nas jasne, że ktoś wyrzucił kotka z samochodu i zostawił na pastwę losu.
I tak graniczyło z cudem, że do tej pory żyje, że nikt go nie przejechał.
Więc pojechał z nami. Do domu.
Malutki. Kot, którego chciałbyś mieć. Marzenie każdego kociarza.
Jest łagodny. Jest śliczny. Jest kochany. Daje nam radość już trzy lata.
Co stałoby się z nim, gdybyśmy tamtego listopadowego dnia nie zajechali na parking przed Biedronką?
I co, dalej upierasz się, że kot, to nie dla ciebie?
Nie wierzę. No, wybacz,ale nie wierzę.
pozdrawiam – Agnieszka
Na pewno zainteresuje Cię To:
https://greenelka.pl/ozzy-moj-maly-piesek-z-bukaresztu/
[…] Kot, którego chciałbyś mieć. […]
Kot jest jak najbardziej dla mnie, a nawet koty. Mamy teraz dwa, a wlasciwie one maja nas. Mieszkamy sobie razem w mieszkaniu na czwartym pietrze, wiec koty sa tylko domowe, i… balkonowe, bo na balkonie lubia sluchac spiewow ptakow i polowac wieczorami na chrzaszcze-odrzutowce. Nasze koty przygarnelismy z miejskiego przytulka . Byly jeszcze malutkie i takie slodkie, ze zgodzilismy sie zabrac oba. Nie moglismy rozdzielac braci! Sa podobne do siebie, ale nie identyczne. Jeden jest wiekszy, silniejszy i dominujacy. Drugi jest drobniejszy i strachliwy. Koty spia z nami i towarzysza nam przy posilkach zebrzac o smakowite kaski…. Usilujemy ich tego oduczyc, ale bez rezultatu. Nie wyobrazamy sobie naszego domu bez ich mieciutkiego towarzystwa.
Bardzo się cieszę, kiedy spotykam na swojej drodze, choćby wirtualnej, osoby, które tak jak ja kochają te wspaniałe stworzenia.Moim zdaniem są wciąż nie doceniane,prawie codziennie widzę na ulicach koty przejechane przez wariackich kierowców,koty przeganiane,koty nie kochane. Dlatego wspaniale,że są tacy ludzie jak Ty.I w sumie jest nas coraz więcej.
No i nie dziwota,że bezskutecznie próbujecie oduczyć waszych przyjaciół na czterech aksamitnych łapkach zasiadania z wami przy stole,Koty są królami i tyle. My po prostu w czasie naszych posiłków, jeśli koty za bardzo nam przeszkadzają, tzn wchodzą do talerza( a jest to nieraz uciążliwe, bo mamy ich sześć, kotów, nie talerzy, ha, ha),a więc wtedy zamykamy drzwi. Choć i wtedy jest nam jakoś głupio, rozumiesz, o co chodzi, prawda? Z psem jest inaczej.
Proszę podrap wasze koteczki od e mnie za uszkami. A jak mają na imię?
Pozdrawiam
Agnieszka
Anno, zawsze tak jest, że któryś w stadzie jest dominujący. Jednak ten silniejszy z pewnością uważa na słabszego, prawda?
Nasze koty też lubia przy nas spać. A czyż jest coś milszego niż maly dieselek przy Tobie?
[…] Malutki, którego moja pani i pan znaleźli na parkingu prze Biedronką. […]
[…] Rzecz jasna, wcale tak być nie musi. Niekiedy bowiem trafia się dokładnie tak jak jak u ludzi : miłość od pierwszego spojrzenia. Mamy taki przypadek w naszej kocio-ludzkiej rodzinie. […]