Moringa olejodajna to roślina, która ma w sobie tyle składników odżywczych, że bez problemu zasługuje na miano superfoodu o najwyższej sile rażenia.
Moringa pochodzi z Indii i znana jest w medycynie ajuwerdyjskiej od 3000 lat, jednak nigdy dotąd nie zaprzątała mojej uwagi, ale to tylko dlatego, że nie wiedziałam co to jest.
Za to teraz, kiedy już odkryłam jej właściwości, powiem, że powaliły mnie na kolana. No bo zajrzyjmy co tam się w tych listkach kryje?
Ba, żeby tylko w listkach!
Moringa służy całą sobą, bo i kora i ziarna i korzenie i kwiaty wykorzystuje się w medycynie, kosmetyce i kuchni.
Ad rem:
W morindze kryje się
7 x więcej witaminy C niż w pomarańczach,
4 x więcej witaminy E niż w kiełkach pszenicy, a te wiadomo – są skarbnicą witaminy młodości,
17 x więcej białka niż w mleku,
15 x więcej potasu niż w bananach,
2 x więcej białka niż w soi,
4 x więcej witaminy A niż w marchwi,
25 x więcej żelaza niz w szpinaku,
poza tym moringa zawiera bardzo dużo boru, który reguluje gospodarkę fosforem, magnezem i wapniem, bardzo dużo manganu, ważnego dla prawidłowego stanu kości i stawów i wielką ilość chromu, niezbędnego, jeśli chcesz, aby twój mózg pracował wydajnie i do końca dłuuugich dni życia.
Zatem już tylko pobieżny rzut oka powinien wystarczyć ci, żeby zaufać morindze i wkomponować ją w swoja codzienna dietę. Ale pora przychodzi na coś więcej.
Największym skarbem moringi są antyoksydanty, których jest aż … 46 !
I wszystkie potrafią działać cuda : zapobiegać chorobom cywilizacyjnym, tak paskudnym jak nowotwory, choroby serca, cukrzyca, ale i opóźniać starzenie i proszę mi tu nie mówić, że to, że owo, że to nieważne, bo i tak każdy się zestarzeje i w końcu odejdzie na wieczny odpoczynek.
To prawda, ale czy to znaczy, że starość musi równać się choroby ? Nie, tak być nie musi. Jeśli oczywiście odpowiednio o siebie zadbasz zawczasu.
Zajrzyj do moich wcześniejszych tekstów o dziarskich staruszkach z Ikarii, żeby daleko nie biegać, bo można też i na Okinawę zalecieć, żeby sprawdzić.
Wiadomo: jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
Owoce zbierzesz takie, jakie ziarna zasiejesz, ale to nie wszystko, bo jeszcze musisz doglądać, pilnować czy wszystko ładnie rośnie.
No więc z powrotem do moringi.
Ma w sobie wszytkie essencjonalne aminokwasy potrzebne ci do życia, kwasy tłuszczowe Omega 3, 6 i 9, ale i 26 substancji antyzapalnych.
Jesli chodzi o antyoksydanty, to wspomnę Ci o takim, który nazywa się salwesterol i w naturze ma za zadanie chronić roślinę przed atakiem patogenów, a jeśli moringa znajdzie się w ciele człowieka, to jak niedawno odkryli , działa bardzo silnie antynowotworowo.
Kolejnym jest cudowny, niezastąpiony chlorofil, który między innymi oczyszcza organizm z toksyn, metali ciężkich, wiążąc się z nimi i w ten sposób pomaga im opuścić Twoją ziemską powłokę.
Okazało się ( ku mojemu zdziwieniu), że moringa ma najwięcej chlorofilu, więcej niż wszystkie inne rośliny !!! Czyli zdeklasowała bezczelnie mój ulubiony jarmuż, ożesz, ożesz.
Kolejnym antyoksydantem jest zeatyna, która działa jakby na odwrót niz te dwa, bo zamiast usuwać, dba o przyswajanie tego i owego, czyli witamin, mikroelementów, aminokwasów i minerałów.
Moringa – roślina doskonała.
Nie dziwię sie, że nazywa się ją drzewem drugiego życia, albo drzewem długowieczności.
Jak juz wcześniej wspomniałam, drzewo moringa daje z siebie wszystko. Nic się nie marnuje 🙂 .
Z kory robi się papier i liny, z ziaren niesamowity olej na skórę twarzy i ciała, a jesli jeszcze dodasz do tego kilka kropel naturalnego olejku różanego, masz kosmetyk doskonały. Oczywiście olej z ziaren moringi sprawdza się też super w kuchni.
Młode liście moringi sprawdzają się w sałatkach i smakuja jak rzeżucha, a młode pędy i kwiaty najczęściej się gotuje.
Jednak u nas najczęściej można kupić moringę sproszkowaną, albo w wygodnych sprasowanych tabletkach, chociaż są też i suszone liście, z których można sobie zrobić herbatkę.
A sproszkowane listki moringi nadają się do zielonych szejków, musli, koktaili owocowych czy jogurtów.
Czy ktoś nie powinien się porywac na moringę?
Tak, kobiety w ciąży, bo ze względu na niektóre składniki rośliny, istnieje ryzyko poronienia.
Poza tym wszystkim życzę smacznego i na zdrowie !!!
#Greenelka
Polecam też mój kanał na YT:
Hej, jeszcze coś. Nie jestem lekarzem. To co piszę, ma charakter informacyjny i nie stanowi fachowej porady medycznej. Wszelkie rady, które są na mojej stronie, stosujesz wyłącznie na własną odpowiedzialność.
3
To ciekawe ! Gdzieś już zetknęłam się z moringą, bo nazwa nie jest mi obca. Może widziałam ją w jakimś sklepie ? Poczytałam, że nazywana jest drzewem chrzanowym. Na pewno warto po nią sięgnąć skoro ma tyle dobroczynnych składników w postaci antyoksydantów. Pozdrawiam cieplutko :))
Kochana, warto, warto, warto, koniecznie zaopatrz się w moringę:)
Pozdrowionka serdeczne:)
O kurcze, nie miałam pojęcia o tym cudzie. Też się właśnie zastanawiałam, gdzie można ją kupić w liściach. Jak się dowiesz Agnieszko, to daj mi, proszę znać. Jak ja się dowiem, to Ci napiszę. Na maksa mnie zainteresowałaś i jak nie w liściach to kupię w proszku… skoro, to taki skarb, to nie mogę inaczej. Nazwa spisana i będę poszukiwać, a jak nie to widzę, że na necie można kupić. 🙂 Pozdrawiam Cię piękna Agnieszko, dużo dobra otrzymuję od Ciebie. Tulę. <3
Kochana Ago, no, widze, że już dopisałaś, że widzisz moringe, można dostać taniej, ja widziałam u nas w takiej aptece zielarskiej, gdzie mają rózne ciekawe naturalne produkty:) Pozdrowionka kochana:) Z pewnościa w necie jest:)
Widzę, że jest w liściach, ale jakie ceny… 99 złotych za paczkę… Lepiej sama zobacz, bo pewnie znajdziesz lepszą ofertę, może i sklep stacjonarny. Ja przejdę się jutro do lokalnego sklepu. hehe Widzisz jak mnie zainspirowałaś. 🙂
Cześć Aga, można dostać taniej, o wiele taniej w proszku, pozdrawiam cię kochana:)