Algi odkrylam przed kilkoma laty, kiedy po raz pierwszy zobaczylam w azjatyckim sklepie coś podobnego do zielonego makaronu, czyli wakame.
Potem doszła spirulina, chlorella, nori i kelp.
W międzyczasie dowiedziałam się, że algi są najbardziej wartościowym, najbogatszym pożywieniem na całej kuli ziemskiej.
Więcej możesz przeczytać tutaj, ale teraz dodam tylko, że chociaż właściwości alg różnią się w zależności od ich rodzaju, to kilka składników jest wspólnych.
Zawierają białka, tłuszcze, węglowodany, związki jodu, potasu, magnezu, chloru i żelaza, oprócz tego śladowe ilości miedzi, cynku, kobaltu, wanadu, strontu oraz witaminy A, E, C i B1, B2, B5, B6, B12 i PP (B3, niacyny).
Nawet 60 proc. substancji czynnych, zawartych w algach, to polisacharydy, w tym, i tu przechodzę do kosmetyki, ten najwazniejszy, czyli kwas hialuronowy. Dzięki stosowaniu preparatów algowych z jego dużą zawartością, skóra odzyskuje jędrność i elastyczność.
Jest jednak jeszcze jedna, wyjątkowa alga, o której dowiedziałam się stosunkowo niedawno i powiem, że od poczatku fascynowała mnie i to z kilku powodów.
Po pierwsze jest dziwna, bo żyje sobie w wyjatkowo niskich temperaturach, pod śniegiem, stąd jej klasyfikacja: jest to roślina ekstremofilna. Czyli żyjąca w ekstremalnych warunkach.
Są rośliny i zwierzęta, które to potrafią, na przykład żyć w środowisku, gdzie jest bardzo mało wody, albo bardzo gorąco, albo tak niewiele tlenu, że każde inne stworzenie odłozyłoby łyżeczkę na zawsze. A alga śnieżna żyje sobie, gdzieżby indziej jak nie pod śniegiem i kiedy padają na nią promienie słońca, zmienia swoją barwę i staje się czerwona.
I właśnie ekstrakt z tej algi jest głównym składnikiem kremów, które teraz używam.
Nawet nazwę noszą taką własnie : ” Śnieżna alga”.
Przy czym kolejność była taka. Najpierw, dodawałam po kolei algi do mojego codziennego jadłospisu, a potem używałam jako składnika maseczek na twarz i wreszcie któregoś dnia odkryłam algę snieżną , a potem natrafiłam na krem, z nią w skłądzie.
Ale właściwie dlaczego ta właśnie alga jest tak niezwykła i dlaczego kosmetyki z nia potrafią naprawdę czynić cuda dla skóry?
Otóż ta ekstremofilna alga stymuluje tzw. geny długowieczności, czyli proteiny KLOTHO i FOXO.
Cóż to takiego jest?
Dziwne nazwy, ale wierz mi, dla skóry są niczym zastrzyk młodości.
(Trochę ciekawostek dla tych, co chcą wiedzieć więcej.
Otóż w 2005 odkryta została nowa cząstka zwana proteiną KLOTHO.
Nazwa wywodzi się z greckiej mitologii; Clotho to bogini – prządka nici życia, decydująca o jego długości. Działanie przeciwstarzeniowe KLOTHO polega na ochronie innego białka młodości, FOXO.
Ta druga proteina aktywuje geny biorące udział w procesach detoksykacji organizmu i naprawy genów. Z kolei wiadomo, że organizm oczyszczony ma mniej wolnych rodników, odpowiedzialnych m.in. za starzenie. Wspomaganie naprawy genów zapobiega ich mutacjom, uszkodzeniom białek i zaburzaniu szlaków metabolicznych.)
Niestety, naturalna synteza białka KLOTHO zaczyna drastycznie spadać po 30. roku życia, dlatego śnieżna alga jak gdyby spada z nieba, jeśli martwisz się, że twoja skóra przestaje przypominać świeze jabłuszko.
Do śnieżnej algi, Ava Laboratorium kosmetyczne dodało jeszcze niacynamid, czyli pochodną witaminy B3., która ma też ekstra mocne właściwości antyoksydacyjne, czyli chroni skórę przed wolnymi rodnikami, stymuluje produkcję lipidów i tworzenie włąsnego kolagenu i elastyny.
Niacynamid stymuluje również produkcję lipidów oraz tworzenie własnego kolagenu i elastyny w organizmie, wzmacnia funkcję ochronną skóry i ją nawilża.
Jakby tego było malo, badania wykazały, że witamina B3 pomaga organizmowi w tworzeniu ceramidów, bez których ani rusz, jeśli chodzi o to, żeby skóra nie traciła wilgoci i była odporna na nieciekawe warunki zewnętrzne, czyli mróz, upał, silny wiatr, suche pomieszczenia w zimie.
Dlatego kremy, któe mają w składzie niacynamid, są idealne dla skóry suchej.
Patrzę na skład kremów z algą śnieżną i widzę , że są tam jeszcze proteiny jedwabiu, które wygładzają i nawilżają dodatkowo.
Te składniki, wszystkie połączone w jedno, z algą śnieżną na czele, która sama w sobie jest fenomenem, daje bardzo dobry efekt.
Daję kremom z czystym sumieniem szóstkę. Sa bardzo, bardzo dobre. Super się nakładają, dają efekt jedwabistej skóry i są idealne pod makijaż. Sama maluję się niewiele, ale wypróbowałam i potwierdzam.
Polecam, kremy na dzień i na noc z ekstraktem ze śnieżnej algi marki Ava Laboratorium
Pozdrowionka serdeczne – Greenelka
Możesz wesprzeć to, co robię, tutaj :
Bardzo chętnie zainteresuję się tymi kremami, tym bardziej, że właśnie zastanawiam się jaką serię kupić, bo moja już na ukończeniu i potrzebuję :)) A to co napisałaś jest bardzo zachęcające 🙂
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Tak,ja bardzo je polecam.Juz prawie całe zużyłam i na pewno zaopatrzę się w nowe, bo są rewelacyjne Pozdrowionka
Agnes, pozdrowionka serdeczne dla Ciebie:)
Z racji tego, że pracuję w aptece, najczęściej sięgam po dermokosmetyki 🙂
I też mam swoje preparaty, które mi służą. Ostatnio jestem wierna linii Dermedic Oilage 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Tak,ja bardzo je polecam.Juz prawie całe zużyłam i na pewno zaopatrzę się w nowe, bo są rewelacyjne Pozdrowionka serdeczne:)