Z cyklu dzikie rośliny lecznicze. Brzoza czyli drzewko posiwiałe
Kiedy wiosna na dobre zadomowi się w lasach, ogrodach i na łąkach wszelakich, kiedy nawet miasto ubiera się w ciepły wiaterek na skwerach, nadchodzi czas na radość.
Bo zaczyna się okres wielkich darów. Na ziemi i wyżej. Dzisiaj o tym co jest właśnie troszeczkę wyżej, w lesie, na drzewach.
Patrz i korzystaj, bo na pewno słońca i witamin potrzebujesz. Po ciężkich posiłkach zimą, po długim siedzeniu przed monitorem, albo na kanapie przed telewizorem. Miłe były, pod kocykiem popołudnia i wieczory, z kubkiem goracej herbaty albo czekolady w ręku.
Nie ma co się oszukiwać, również kilogramów jest trochę więcej niż by się chciało.
A na wystawie widziało się taką fajną sukienkę bez rękawów. Niestety, w przymierzalni wychodzi wszystko na jaw: sukienka niezbyt ładnie wygląda na biodrach, o brzuchu już nie mówię. Ja sobie często tłumaczyłam, że oświetlenie jest złe, to znaczy, tfu, za ostre. Ohydne wałki tłuszczu sprawiają, że sukienkę odrzucasz z niechęcią i zakładasz rozwleczony dres, który tak miło wszystko tuszuje.
Halo panowie, o was też mówię ! Nie tylko sukienki , ale i spodenki i koszule za ciasne cokolwiek, hmm.
Ileż bigosu się zjadło w czasie miesięcy zimowych, ile golonek soczystych, a i piwko nie było od parady. To i brzuszek niezbyt sympatyczny wyrósł, prawda? No i kto by tam się ruszał, kiedy plucha albo śnieg i w ogóle…
No tak, ale wiosna nie zna litości.
Z okładek magazynów, z portali internetowych straszą super szczupłe modelki, każda z nich przebiegła już kilka maratonów i nie musi na siłę wbijać się w sukienki.
Wdzięk i promienne twarze wypracowane fotoszopem wpędzają cię na dno kompleksów i najchętniej chcesz do mysiej dziury się schować.
Ja mam na to bardzo prostą radę.
Po pierwsze trzeba się ruszyć. Ale nie do najbliższej restauracji albo nie daj Boże galerii handlowej. Najbardziej optymalnym celem jest las.
Żeby korzystać z jego uroku, nie trzeba wcale mieszkać na wsi. Dla mieszczuchów też jest wyjście. Jest przecież rower, autobus, kolejka podmiejska, albo oczywiście auto.
W lesie czekają na ciebie cuda natury, które pomogą szybko odzyskać formę.
Na przykład brzoza brodawkowata, czyli drzewko posiwiałe.
To brzoza da ci pierwszy zastrzyk energii na wiosnę.
Na początek, zanim jeszcze drzewo wypuszcza pierwsze listki, daje drogocenny sok .
Na dworze jest wtedy temperatura 10-12 stopni. To ten czas. Między środkiem marca a początkiem kwietnia.
Nie chcę oczywiście nikogo namawiać, żeby dziurawił drzewo, które do niego nie należy, bo można sobie w ten sposób napytać problemów. Jednak, jeśli ma się możliwość, warto się o taki sok pokusić. Wystarczy wywiercić dziurkę w drzewie, w dziurce umieścić rurkę, podstawić odpowiednio duże naczynie i czekać .
Jeśli nie masz takiej możliwości, możesz sok z brzozy kupić w dobrych sklepach ze zdrową żywnością, albo w zielarniach.
Smakuje taki sok całkiem jak woda, a więc nic szczególnego. Jest może trochę bardziej słodki.
Poza tym używam go do płukania włosów, od czego rosną jak szalone.
Ale można też z niego zrobić prosty tonik do twarzy. Mieszasz po prostu z octem jabłkowym, w proporcjach 1: 4, albo z cytryną. Taki tonik nadaje twarzy aksamitny wygląd.
Naturalnie możesz też przemywać twarz, ale i całe ciało samym sokiem brzozowym. Pamiętaj jednak, że jest bardzo nietrwały.
Jeśli chodzi o skład soku z brzozy, to przede wszystkim jest to woda, oprócz tego cukry, sole mineralne, aminokwasy i śladowe ilości kwasu jabłkowego.
W miarę upływu czasu, kiedy dni stają się coraz cieplejsze, sok płynący z brzozy staje się coraz bardziej matowy i powoli przybiera białą barwę, po czym przestaje cieknąć. Dziurkę zostawia się, drzewo samo sobie poradzi i rana się zagoi.
Kiedy z brzozy przestaje lecieć woda, na drzewie pojawiają się listki.
Maleńkie, nieomalże pączki jeszcze, są dla ciebie kolejnym darem natury, który dostajesz wiosną absolutnie za darmo.
Kiedy chcesz się w takie listki zaopatrzyć, pamiętaj proszę, aby korzystać z kilku drzew, tak aby nie niszczyć jednego. Listki zbieraj do koszyczka, susz w ciemnym, przewiewnym miejscu i przechowuj w papierowych torebkach.
Najwięcej substancji leczniczych mają listki kwietniowe i majowe.
Zastosowanie
choroby nerek i układu moczowego,
choroby bakteryjne i zapalne, połączone ze skurczami,
dolegliwości reumatyczne.
Brzoza ma też właściwości odkażające i moczopędne, reguluje trawienie, oczyszcza wątrobę, leczy trądzik i przyspiesza porost włosów.
Ludowa medycyna poleca gałązki brzozy ustawiać w wazonie obok łóżka. Działają relaksująco harmonizują powietrze i niweluja złą energię.
Mądrzy lekarze zapisują swoim pacjentom z dolegliwościami sercowymi codzienny spacer w zagajnikach brzozowych.
Przepisy
Napar z listków brzozy
Łyżkę świeżych listków brzozy zalewasz wrzącą wodą i zaparzasz 15 minut. Pijesz 3 razy dziennie po pół szklanki między posiłkami.
Napar działa odtruwająco, pobudza wydalanie zbędnej wody z organizmu, pomaga w likwidacji celulitu i pobudza metabolizm. Regularnie pity, usuwa piasek z nerek i pomaga leczyć zapalenie pęcherza moczowego.
W podobny sposób przyrządzasz napar z lisci suszonych, ale w tym przypadku liście, łyżkę lub dwie suszu, zalewasz woda i gotujesz 3 minuty na wolnym ogniu, po czym odstawiasz na 10 minut do naciągnięcia. Pijesz małymi łyczkami w ciągu dnia.
Napar z liści brzozy nadaje się do przemywania chorej skóry, z łojotokiem, trądzikiem i łuszczycą, ale też rewelacyjny jest z nich tonik, który pobudza elastyczność skóry i wspiera produkcję kolagenu. Możesz dodać do niego jeszcze sok z cytryny. Będzie kosmetyk doskonały.
Naparem z listkow brzozy wspaniale możesz płukać włosy. Oczywiście w takim przypadku zwiększ ilość i proporcje.
Naparem możesz przemywać zmęczone, podpuchnięte oczy. Wystarczy, jesli przyłożysz wacik nasączony herbatką z liści na kilka minut na powieki, od razu odczujesz ulgę.
Herbatkę przyrządzasz podobnie jak napar, ale zaparzasz krócej, 2- 3 minuty.
I najważniejsze. Liście brzozy zbieraj z dala od miejsc zanieczyszczonych.
Zachęciłam Cię ? To koszyczek w dłoń i do brzozy goń, goń, goń !
Zapraszam też tutaj
https://greenelka.pl/5-wrednych-zlodziei-twojej-energii-zrob-nimi-porzadek/
pozdrawiam – Agnieszka
piękny artykuł .Brzoza to moje ulubione drzewo cenię ją za jej właściwości zdrowotne a mój syn twierdzi że brzoza jest najstarszym drzewem w lesie dlatego że jest ”siwa” więc jest najmądrzejsza bo najstarsza . Na złoty medal w pełni zasługuje
Dziękuję bardzo.Przede wszystkim uznanie dla syna za przenikliwość.Brzoza jest rzeczywiście mądra, a dobry Pan Bog obdarzył ją nie bez powodu srebrną sukienką, jakby po to, aby to podkreślić. Zasługuje w pełni na złoty medal, ale ja pomyślałam,że chyba nie będzie gradacji, po prostu wszystkie trzy cuda natury( o następnym będzie wpis dzisiaj) dostaną pierwsze miejsce.Żaden z nich nie zasługuje na trzecie albo drugie. A więc trzy złote medale będą super.
pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Moitrot
A ja, jak przystało na prawdziwego drwala, wybieram się do lasu o każdej porze roku – również zimą. 🙂
Agnieszko, na pewno nie są Tobie obce uroki lasu zimowego. Może napiszesz o tym artykuł jeszcze kiedyś?
pozdrawiam,
Szary Wicher
Szary Wichrze, w takim razie witamy w klubie,ja też chodzę o każdej porze roku do lasu.Las jest piękny zawsze. Na pewno o tym napiszę.
Pozdrawiam
Agnieszka Moitrot
dziurkę w drzewie lepiej jest zatkać – zdecydowanie – wbić kawałek suchego patyka nawet – jeśli dziura jest głęboka, wtedy drzewo straci mnóstwo soku – czop z drewna uwolni je od tej daremnej straty. Człowiek skaleczony też (na ogół) sobie poradzi, a przecież szyje się, zakłada szwy, plastry itd – nie bądź barbarzyńcą – pij sok, ale nie męcz drzewa dziewczyno.
Ja nie męczę wcale, jestem od tego jak najdalsza. Zbieram sok z drzewa znajomych i nie zajmuję sie przygotowaniem. Może i masz rację, ale opieram się na doświadczeniu Łukasza Łuczaja, on twierdzi, że drzewo samo się regeneruje. Twoją ciekawą uwagę o patyku przekażę znajomym, przyda się na przyszły rok:)
podobno z takiego drzewa można w ciągu doby zebrać grube litry wody. a skoro tak, to po napełnieniu naczyń dobrze jest kurek zakręcić – w domu też tak robisz – drzewo czop drewniany zniesie na pewno łatwiej niż odkręcony kran, a zmarnowanie wysiłku drzewa po to, żeby się ulewało przez trzy dni, to marnotrawstwo i sadyzm. drzewa trzeba szanować – zbyt wolno rosną. ostrugać z kory kawałek nawet martwego kijka (bo kora lubi gnić/pleśnieć/grzybieć itp) i wbić go w otwór – przestanie się lać, bo „zatyczka” napije się soku i spęcznieje zatykając ranę. Drzewo szybciej się zregeneruje i nie zmarnuje energii na pompowanie soków w próżnię. można zgoła wziąć gotowy kołek rozporowy – są takie z buczyny robione dla stolarzy.
Piłam kiedyś sok brzozowy kupiony w sklepie, ale jakoś szczególnie smakowo się nim nie zachwyciłam. Moja Mama przykłada liście brzozy na bolące kolana i jak twierdzi, z dobrym skutkiem.
O kolanach nie wiedziałam, dziękuję.
Uwielbiam brzozy, chyba najbardziej ze wszystkich drzew liściastych. Brzózka w lesie wygląda jak panna młoda z tym swoim kolorem i radoscia, jaką wywołuje na patrzących. Na mnie na pewno. Co do spaceru po lesie – zapraszam do siebie Agnieszko, jest nowy post.
Przyjdę na pewno kochana.
Na następnej wycieczce poszukam gałązek brzozy i poprzytulam się do drzewa 🙂
Joasiu, super:)
Chętnie wybiorę się do lasu choćby po listeczki 🙂 Pozdrawiam Agnieszko 🙂
Koniecznie Dorotko:)
Młodziutkie listeczki brzozy wyglądają przepięknie na drzewie. Bukiet z nich w wazonie też.A jak sie patrzy z daleka na grupę młodych brzózek to wyglądają jakby otaczałą je zielona, delikatna mgła.
Będę musiała nazbierać troche tych listków, bo mi sie już ubiegłroczne skończyły!:)
Pozdrawiam ciepło, Agnieszko!:-)
Olgo, masz rację. A, zbierasz też? Cieszę się. My z takiego samego drewna wyciosane 🙂
Nigdy nie darzyłam brzóz przesadną sympatią…a tu masz – takie skarby w sobie kryje!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Moja koleżanka „łapie” sok z brzozy. Miałam przyjemność niejednokrotnie go pić…Mam nadzieję, że rzeczywiście ma w sobie wiele witamin;)
W ubiegłym roku miałam mnóstwo soku. W tym roku skończył się szybciutko. Z radością poczytałam o listkach, wybiorę się dziś bo mam własny- przydomowy lasek.
Brzoza to dla mnie najpiękniejsze drzewo świata.
Ma rzeczywiście niesamowite „lecznicze umiejętności”. Ale mnie tylko wystarczy przyłożyć czoło do pnia brzozy i objąć ją rękoma i przytulić się do niej. I od razu jestem zdrowa fizycznie i psychicznie.
Piękny tekst napisałaś Greenelko.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Stokrotko, ja też uwielbiam przytulać się do brzóz, mam nawet swoje ulubione:)
Dziękuję za uznanie:)
Ale mnie dobiłaś tymi dodatkowymi kilogramami… Dobra, że las mam blisko i brzozy w nim rosną.
no coś ty, nie chciałam:)
Na sok z brzozy wychodzi, że już za późno, ala napar z liści jeszcze tak…Tylko trze aby było wyjechać sporo za miasto. Może, może…
Koniecznie znajdź czas, bo warto:)