Łąka, która od dłuższego już czasu wędrowała po świecie, zaczynała odczuwać zmęczenie.
Choć była jeszcze młodziutka, dobrze wiedziała czego chce. Szukała odpowiedniego miejsca na mieszkanie dla siebie, a to okazało się zadaniem niełatwym.
Nigdzie jej się nie podobało. Albo było za mało słońca, bo drzewa stały za blisko, albo niedaleko przebiegała ulica, a łąka nie lubiła, kiedy tuż obok niej przejeżdżały samochody.
Wreszcie znalazła to czego szukała.
W pobliżu, ale nie za blisko, rósł bardzo przyjemny lasek, w którym każdego dnia drzewa opowiadały ciekawe historie, a tuż obok lasu przepływał strumyk.
Łąka postanowiła, że właśnie tutaj a nie gdzie indziej zostanie na dłużej ( może nawet na zawsze?…) i zbuduje swój dom.
Zabrała się szybko do pracy, a ponieważ słonko jej pomagało, szybko widać było efekty. Najpierw, jak przystało na porządną łąkę, zasiała trawę.
Kiedy wszędzie już zrobiło się zielono, łąka zaprosiła wszystkie kwiaty z okolicy, aby przyszły i zechciały u niej zamieszkać.
Trzeba przyznać, że żaden nie odmówił.
Jako pierwsze zawitały pierwiosnki.
Były bardzo nieśmiałe. Niepewnie przysiadły na skraju łąki.
Potem przyszły kaczeńce.Te były trochę bardziej pewne siebie. Ale to dlatego, że ich twarze przypominały kolorem słońce, no a ono przecież nikogo się nie boi.
Natychmiast zarezerwowały sobie miejsce nad strumykiem.
Za kaczeńcami przywędrowała wielka grupa koniczynek. Było ich tak dużo, że łąka zaczęła się obawiać, czy starczy dla wszystkich miejsca.
Jednak nic takiego się nie stało.
Po kaczeńcach, pierwiosnkach i koniczynkach dotarły jeszcze maki, chabry i rumianki.
Ach, i stokrotki ! Nie wolno zapomnieć o stokrotkach ! No i mlecze ! Mlecze czyli mniszki rozsiadły się wszędzie !
Miejsca było dość dla wszystkich.
Wtedy przyleciały owady.
Muszki, pszczoły, ważki i motyle. Te ostatnie były najpiękniejsze. Niektóre z nich miały skrzydła białe, inne kolorowe, a jeszcze inne żółte jak cytryna.
Siadały na kwiatkach i wtedy naprawdę już nie można było ich odróżnić od płatków. Czasami wydawało się, że kwiaty migocą w słońcu. A to były skrzydła motyli.
Łąka była bardzo zadowolona.
Pomyślała, że wreszcie może odpocząć. Zamknęła oczy i zasnęła.
Skończył się pierwszy dzień i naprawdę, nie był wcale najgorszy. Właściwie był bardzo dobry, oby następne były równie udane.
I tak też było.
Po pierwszym dniu nastąpiła spokojna noc, a potem kolejny dzień i znowu noc.
Wszystko układało się wyśmienicie.
Motyle wygrzewały się na płatkach kwiatów, pszczoły zbierały nektar, ważki udawały, że są małymi helikopterami, dżdżownice pracowały w pocie czoła, żeby ziemia była ślicznie spulchniona, bo wtedy korzonki roślinek czują się bardzo dobrze.
W ten sposób minęła wiosna i przyszło upalne lato.
Na łące zrobiło się gorąco. Któregoś dnia pojawili się nowi, niespodziewani goście. Były to wielkie kwiaty o żółtych płatkach i brązowych buziach. Były tak duże, że inni mieszkańcy łąki zawstydzili się.
Najsmutniejsze miny miały stokrotki.
” Jesteśmy takie malutkie, że aby rozmawiać z tymi wielkoludami musimy bardzo wysoko zadzierać główki, a oni i tak nie słyszą co do nich mówimy” rozpaczały i z tej rozpaczy stawały się jeszcze mniejsze niż były.
” No, a my ?” dołączały się do lamentu niezapominajki.
Po nich rozpłakały się inne kwiaty.
I na łące rozległ się wielki lament.
Tylko wielkie kwiaty zdawały się o niczym nie wiedzieć. Rosły i rosły, a kiedy stały się bardzo, bardzo duże, obróciły swoje twarze ku słońcu i nisko mu się pokłoniły.
A ono uśmiechnęło się szeroko i posłało na ziemię swoje najpiękniejsze promienie.Promienie te dotarły również na łąkę i pogłaskały po policzkach wszystkie kwiatki. Malutkie i te większe.
A wtedy obeschły wszystkie łzy i zapanowała zgoda.
Na pamiątkę tego wydarzenia wielkie żółte kwiaty otrzymały jedyne imię, jakie im się należało – słoneczniki
A teraz obiecany Mistrz.
Posłuchaj…
Łąka – Bolesław Leśmian
w niezrównanej interpretacji Magdy Umer.
https://www.youtube.com/watch?v=E45Mw8CjIec
Pozdrawiam – Agnieszka
na pewno zaciekawi Cię też to:
Niesamowite opowiadanie. .pełne poezji…czy bajki zostały już wydane? Chętnie bym kupiła. .
Nie, nie wydałam jeszcze bajek. Czekoladko,bardzo się cieszę,że Ci się podoba.
pozdrawiam
Agnieszka Moitrot
Ja chcę już wiosny!!!
Ona juz idzie, nie widzisz jej? Wiesz jak wygląda? Jest piękna jak Twoja pierwsza miłość:)
Hehe Myślałam, że to Twoje opowiadanie. 😀 Przepiękne i bardzo relaksujące, Śliczne zdjęcia. Bardzo kocham łąki. Mało ich, za mało w mojej okolicy. Kocham te wszystkie barwy łąki, no kocham. Zawsze jest mi smutno, kiedy je wyniszczają na rzecz kolejnego niepotrzebnego sklepu. Bardzo fajny post, poczułam się jakaś taka radosna. 🙂 Cudownego weekendu kochana. 🙂
Przecież to JEST MOJE opowiadanie !
Ja mam wokoł siebie mnóstwo łąk i tez je kocham,
Pieknych dni, wiosna idzie kochana:)
Piękne opowiadanie, też myślałam że to Twoje 🙂 Jak człowiek słabo zna własną literaturę 🙁 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dzieki Dorotko, to jest moje opowiadanie, tylko wiersz nie mój:)
Pięknie i romantycznie, bardzo mi się podoba Twoja opowieść, jest taka kojąca, aż poczułam zapachy i ciepełko słoneczne:-)
Dzięki Jotko, czekamy na łąkę, prawda?
Z ogromną przyjemnością przeczytałam Twoje opowiadanie. Od razu przeniosłam się na wieś, do czasów dzieciństwa. Pomyślałam, że przy okazji przeczytam ten tekst swoim wnukom. Serdecznie pozdrawiam:)
Dzieki!!!!
Przeczytaj proszę z pozdrowieniami ode mnie oczywiście 🙂
Czytając można się rozmarzyć 🙂 Tęsknota za wiosną już się daje odczuć. Dziś nawet świeciło słoneczko więc jesteśmy już blisko 🙂
Wiosna już idzie kochane, naprawdę idzie 🙂 Bylam dzisiaj w lesie, on aż puchnie z radości 🙂
Pozdrawiam
Pamiętam z dzieciństwa jeszcze takie prawdziwe łąki. Teraz coraz trudniej spotkać takie miejsca, gdzie nie byłoby ręki człowieka. Takie, gdzie króluje natura.
U nas na Podkarpaciu jeszcze są.:)
czy na tej łące przeważają koniczyny czterolistne? Musze się przyznać, że zarówno Twoje opowiadanie jak i piosenka Magdy Umer wzruszyły mnie bardzo. Swego czasu syn namawiał mnie, żebym pisała dla dzieci. Po przeczytaniu Twojej „Łąki” wiem, że są lepsi ode mnie w tym temacie. Gratuluję!!! Pozdrawiam i proszę o więcej tekstów.
Iwono, bardzo jestem wzruszona, dziękuję Ci kochana za tak serdeczne słowa:)
Ps: ja bym poszła za radą syna…
A mnie się to kojarzy z wierszem Zegadłowicza o słoneczniku…
Nie znam, ale znajdę i przeczytam:)
Chciałam go tu przytoczyć, ale nie mogłam znaleźć. A tomik Zegadłowicza podarowałam koleżance, gdy wyjeżdżała na stałe do USA.
Takie opowiadania to ja lubię – czysta poezja :).
Pozdrawiam!
Cieszę się, dziekuję:)
Pozdrowienia serdeczne
zatkało mnie chapeau bas, Ty mnie uniosłaś na niebieskie polany a Leśmian przykrył mnie puchową chmurną kołderką i nie mam zamiaru stamtąd wracać , kto pójdzie rano za mnie do roboty?
O, dzięki za uznanie 🙂 Poszedłeś do tej roboty, czy zostałes na łące?
poszedłem ale z głową w chmurach a przy 40 st musiało się to skończyć lekkim udarem więc teraz proszę więcej filmów na YT bo nie wychodzę na ten żar i muszę mieć co oglądać
pozd.
Na pewno coś wymyślę 🙂 💚
Masz talent, piękne opowiadanie, cudnego wieczorku 🙂