Maksymilian – Mon Amour
Na ścieżce, którą codziennie rano chodzę z moimi pieskami, rośnie w przepięknym gaju wielki, majestatyczny dąb.
Jest bardzo stary, to widać.
Na swoim dębowym ciele ma wiele blizn. Jest poraniony, niektóre jego ramiona są połamane. Widać, że wiele w życiu przeszedł.
Mimo tego stoi dumnie i rozpościera swoją koronę nad wszystkimi drzewami, które rosną w jej cieniu. Znajdują pod nią schronienie zające, sarenki i setki różnych malutkich żyjątek, których człowiek, zagoniony, zabiegany, zapatrzony w swój własny mały świat, nie widzi. Dzisiaj przysiadła pod dębem ważka. Jej krystaliczne, mieniące się tysiącem barw skrzydelka, migotały w późnym letnim słońcu. Siedziałam bez ruchu i przyglądałam się jej nieskończenemu pięknu.. Jak bardzo ubodzy jesteśmy my, ludzie XXI wieku, my, którzy zapomnieliśmy już, że jesteśmy cząstką natury. My ludzie, odgrodzeni od niej kolorowymi ekranami telefonów.
Przysiadam i ja pod Dębem. Czuję jak ogarnia mnie jego dobroć i moc. Pozwalam, żeby szum jego liści ukołysał moją duszę. Czuję jak spływa na mnie jego energia i wielowiekowa mądrość.
Każdego dnia odczuwam coraz większą wdzięczność.
Nazwałam go Maksymilian.