Kiedyś, w dawnych czasach, czyli raptem dwa lata temu, przed szaleństwem covidowym, trafiłam na krótki, niesamowity film o czteroletniej dziewczynce, która przeczytała już … 1000 książek.
Jej mama była tak mądra, że swojej córeczce zamiast elektronicznych gadżetów, kupowała książeczki. Daliyah od zawsze je kochała. Na początku przysłuchiwała się, kiedy mama czytała starszemu rodzeństwu, stopniowo poznawała litery i w wieku trzech lat zaczęła samodzielnie czytać samodzielnie.
Dziewczynka, która mieszka wraz z rodzicami i dwójką rodzeństwa w stanie Georgia w USA, w nagrodę została zaproszona do biblioteki kongresu, biblioteki o największym księgozbiorze na świecie i przez jeden dzień mogła zwiedzać jego labirynty pełne książek. Do tego z samą szefową biblioteki, Carlą Hayden.
Daliyah na jeden dzień zostanie też najmłodszą bibliotekarką świata i będzie zachęcać dzieci, aby zakładały konta w bibliotece. Ma zamiar zachęcić 1000 dzieci, czyli tyle, ile przeczytała już książek.
Wiadomość o nowej gwieździe na firnamencie kochających książki przypomniała mi tekst, który napisałam jakis czas temu, Tekst nosił tytuł, trochę inny niż ten, który teraz widzisz. Tytuł był taki sobie, słodko grzeczny, zachęcający, ale nie natrętny. „Dlaczego warto czytać dzieciom”. Teraz już nie chodzi o to, że warto. Trzeba!!!!! Koniecznie !!!!
Dzisiaj nastapiła zmiana, bo wszystko stało się palące, naglące i właściwie to już jest bicie we wszystkie dzwony.
Zacznij czytać swojemu dziecku, czytaj ze swoim dzieckiem, jeśli nie chcesz mieć w domu analfabety. Analfabety, który będzie w sumie potrzebował tylko dwa kciuki, do przesuwania ekranu smartfonika, w górę i w dół.
Nie będę sie znęcać i rozwodzić nad mizernym, kiepskim, żenującym poziomem kształcenia młodych Polaków. To wpisuje się w szerszy scenariusz i nie polega tylko na zaniedbaniach, tudzież braku chęci.
Rzecz w tym, że do istniejącej miezery wielu lat, dochodzą plany, które już dawno zakładały obniżenie stanu umysłowego dzieci, a co za tym idzie, generalnie wyhodowanie stada idiotów, posłusznych systemowi. Właśnie stada, tak jest.
Zauważ, że w obliczu obecnego szaleństwa covidowego, używa się określenia” odporność stadna”.
Zastanów sie dlaczego ?
Czyż nie powinno się mówić: odporność grupowa, zbiorowa, czy narodowa, jakakolwiek, byleby nie stadna???!!!
Nie, właśnie tak ma być. Stadna. Stadna, bo stadem mamy być. Stadem jest bydło, prawda? Posłuszne, bez głosu, idące w kierunku, w którym je się poprowadzi. Człowiek inteligentny, myślący, będzie podążął za głosem swojego rozumu, o ile go ma, naturalnie.
Od dawna chłopcy, którzy zajmują się przemeblowaniem świata, biorą pod uwagę ten aspekt.
Jednym z celów Wielkiego Resetu, w który nie wierzą chyba już tylko naprawdę ludzie ślepi na oboje oczu i głusi na oboje uszu, jest bezwolny człowiek, marionetka, zadowolona z tego co da jej władza.
Posluszna i przede wszystkim nie używająca zbyt często swoich szarych komórek.
Dlatego zacznij czytać swojemu dziecku, czytaj ze swoim dzieckiem, zanim będzie za póóźno, smartfon odkładaj na najwyższą półkę, zamknij telewizor, najlepiej pozbądź się go i zainwestuj w czas z książką. To jedyna droga.
Więc czytajcie. razem, niech twoje dziecko widzi jak czytasz, jakkolwiek to zrobisz, czytajcie, czytajcie, czytajcie.
Jeśli się do tego przyłożysz, tak na serio i pokażesz dziecku przepiękny świat książek, dasz mu najlepsze wiano na całe życie.
A co zyska dziecko?
Będzie miało bogaty zasób słów. Nie będzie dukało i zastanawiało się nad każdym zdaniem podrzędnie i współrzędnie złożonym.
Będzie miało fantazję, potrzebną najpierw w zabawie, potem w dorosłym życiu. Nigdy nie będzie nudnym człowiekiem.
Ludzie obdarzeni fantazją, przyciagają innych. Miło przebywać w ich towarzystwie.
Będzie miało przyjaciół na kartkach książek. I zawsze chętnie będzie do nich wracać. A jeśli przyjaciele w realnym życiu go opuszczą, ci na kartkach książek nigdy.
Będzie umiało pięknie i interesująco pisać, nie tylko esemesy.
Będzie chłonne wiedzy.
Wobec zatrważającego obrazu przyszłości, jaki nam szykują tzw elity na samej górze, wiedza będzie najcenniejszym dobrem.
Zatem, czytajcie dzieciom,wnukom, a one całe życie będą od tego odcinać kupony. To włąśnie będzie droga do ocalenia ludzkości.
A teraz najpiękniejsze książki dla dzieci. Takie, które kocham do dzisiaj i które czytałam moim dzieciom.
Oczywiście dzisiaj ukazuję się bardzo dużo literatury dziecięcej, ale głównie są to śmieci, ogłupiające brednie, choć czasami, owszem, zdarzają się perełki,ale ja jestem staroświecka i opowiem ci o kilku książkach, które zostały napisane bardzo dawno temu i są ponadczasowo piękne
Mały książę” – Antoine de Saint-Exupery
Zastanawiałam się czy umieścić tutaj opowiadanie o małym chłopcu, jego róży i przyjacielu lisie, ponieważ książka jest adresowana właściwie do wszystkich, nie jest literaturą dziecięcą sensu stricto. Uczy wiernej miłości, pokazuje, że trzeba do niej dorosnąć i łączy się to zawsze z odpowiedzialnością za drugiego człowieka.
Kubuś Puchatek i Chatka Puchatka – A. A Milne
Niezrównane opowieści o małym chłopcu i jego przyjaciołach z lasu: tytułowym misiu o bardzo małym rozumku, malutkim Prosiaczku, Sowie przemądrzałej i wielu innych. Uwielbiałam i uwielbiam do dzisiaj. Mam do skóry zdarty egzemplarz jeszcze z dzieciństwa.
Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
Jako dziecko czytałam z wypiekami na twarzy.
Bardzo chciałam mieć taki ogród, jaki odkryła mała Mary za tajemniczym murem . Książka przepiękna,przesycona romantyzmem i tajemniczością. Opowieść o tym jak kontakt z naturą potrafi przemienić małą rozkapryszoną dziewczynkę w pełne uroku, chętne do pomocy innym dziecko i o tym jak przyjaźń może uzdrowić duszę małego chłopca.
Baśnie – J. Ch. Andersen
Oczywiście nie może ich zabraknąć.
Każdy ma wśród nich swoje ulubione historie, niektóre są bardzo smutne, ale wszystkie bez wyjątku przepiękne. Na mnie największe wrażenie wywarła opowieść o dziewczynie, która podeptała chleb, o czerwonych trzewiczkach i o dwunastu braciach , zamienionych w łabędzie.
Nie wszystkie baśnie Andersena można czytać dzieciom, jak i nie wszystkie bajki Braci Grimm. Po prostu niektóre są zbyt straszne. Jednak wybór jest tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Mania Lazurek – Hanna Januszewska
Dostałam tę książkę od rodziców pod choinkę, kiedy miałam osiem lat. Mam ją do dzisiaj i kocham niezmiennie. Czytałam też swoim dzieciom.
Opowieść o tajemniczej dziewczynce, która spadła z deszczowej chmury, w środek najzwyczajniejszego osiedla, gdzie mieszka Mundek i jego koledzy. Dzieci, dzięki dziewczynce przenoszą się w przeszłość i bezpośrednio biorą udział w wydarzeniach historycznych, o których do tej pory czytały tylko w podręcznikach szkolnych.
Książka o dużym ładunku dydaktycznym, ale podanym lekko i bez nadęcia.
Mikołajek – Sempe i Goscinny
Wiadomo, że nie mogło zabraknąć Mikołajka !
Czytałam jeszcze w szkole i pamiętam, że pożyczaliśmy sobie nawzajem, bo mieliśmy do dyspozycji tylko jeden egzemplarz. Chyba najśmieszniejsze książki, jakie czytałam w swoim życiu. Nie tylko dla dzieci, dla wszystkich ! Naprawdę, wszystkie tomy są rewelacyjne, można czytać niezliczoną ilość razy.
Muminki – Tove Janson.
Wiem oczywiście, że nakręcono filmy o Muminkach i w dzisiejszej dobie kultury obrazkowej dzieci poznały sympatyczne stworki w ten sposób, ale ja zdecydowanie polecam oryginał. Naprawdę opowieści z doliny tych śmiesznych stworzonek są niezrównane i trzeba je koniecznie przeczytać.
Doktor Dolittle – Hugh Lofting
Niepowtarzalny klimat i mistrzowskie spojenie elementów fantastyki i rzeczywistości, chyba właśnie to stanowi o powodzeniu opowieści o dobrodusznym małym doktorze i jego zwierzętach.
Książki są tak napisane, że nie dziwi mówiąca ludzkim głosem papuga, sowa prowadząca doktorowi buchalterię ani kaczka zajmująca się kuchnią. Uwielbiałam i uwielbiam do dzisiaj. Koniecznie czytać!
Chłopcy z Placu Broni – Ferenc Molnar
Kto czytał, z pewnością płakał jak ja nad losem małego Nemeczka.
Książka drukowana od 1906 roku w odcinkach w gazecie. Chyba najpiękniej w literaturze dziecięcej opisuje wierność ideałom i gotowość do poniesienia ofiar dla przyjaciół.
No i rzecz jasna książka mojego autorstwa, którą naturalnie serdecznie wszystkim polecam, choć nie jest ( JESZCZE) tak znana jak te, które do tej pory opisałam.
Henia. Z pamiętnika szczęśliwego psa – Agnieszka Moitrot
Henia to mała śmieszna suczka o zadartym nosie i bardzo długich nogach. Niektórzy mówią,że jest brzydulą, inni twierdzą,że natura obdarzyła ją urodą całkiem niezwykłą. Jakkolwiek jest, nie można Heni odmówić wielkiej mądrości, którą garściami czerpie od uwielbianej przez siebie pani. Suczka kocha ją ponad wszystko i lubi powtarzać, że poszłaby za nią na koniec świata…
pozdrawiam Cię – Grenelka
Możesz mnie wesprzeć tutaj https://patronite.pl/greenelka
Dobrze że doszła jeszcze druga lista….nie mogło w końcu zabraknąć „tajemniczego ogrodu” oraz baśni Andersena…
Własnie. Pisząc pierwszą część cały czas wahałam się.Nie mogłam zdecydować sie, czy wybrać Małą księżniczkę, czy Tajemniczy ogród.Co do Baśni Andersena, moje uczucia są ambiwalentne.Są piękne, ale niektóre przerażają. W końcu umieściłam je na liście,jednak trzeba uważać.Nie wszystkie można czytać dzieciom.
pozdrawiam
Greenelka
Na pewno taką listę sporządzę i bardzo chętnie skorzystam z pomocy.Z pewnością jedna i druga dziesiątka, naznaczona jest moją „dziewczyńskością”. Ciekawa jestem zatem inspiracji z męskiej strony.
pozdrawiam
Greenelka
Z kolejnością niekoniecznie się zgadzam, w końcu każdy z nas ma swoje preferencje. Dodałbym jeszcze „Wyspę Skarbów”; nie znam chłopca, który by tego arcydzieła literatury przygodowo-dziecięcej nie przeczytał.
Niewątpliwie jednak zgadzam się z upozycjonowaniem „Małego Księcia” na samej górze rankingu. Opowiadanie tak mądre, że z jego wiedzy i czułości czerpać będą jeszcze całe pokolenia. I to nie tylko dzieci. „Mały Książę” to prawdziwe vademecum współczesnego romantyka.
Tak, „Wyspy skarbów” rzeczywiście brakuje.Co do „Małego księcia”nie mam najmniejszych wątpliwości,że to vademecum romantyka.
pozdrawiam
Greenelka
„Mały (Wielki) Książę” zdecydowanie zasługuje na pozycję lidera w tym rankingu. Jest to opowiadanie tak mądre, że z jego wiedzy i czułości czerpać będą jeszcze całe pokolenia. I to nie tylko dzieci.
Jan z Czarnolasu
Zgadzam się z moją przedmówczynią.
A mam pytanie do Sallyanny:
Czy sporządzisz również listę największych dzieł literatury dziecięcej – z akcentem na fabułach dla chłopców (przygody, podróże, itp…)? Chętnie udzielę pomocy 🙂
pozdrawiam,
Szary Wicher
Na pewno przyjdzie czas i na taką listę. Przyznaję,że moje obydwie dziesiątki naznaczone są okiem „byłej”dziewczynki.Z pomocy chętnie skorzystam.
Pozdrawiam
Greenelka
Jan z Czarnolasu przeprasza za podwójny post. W razie konieczności zgadza się on na usunięcie zbędnego, dodatkowego wpisu.
z uszanowaniem,
Jan z Czarnolasu
[…] https://greenelka.pl/dlaczego-warto-czytac-dzieciom/ […]
[…] https://greenelka.pl/dlaczego-warto-czytac-dzieciom/ […]
[…] https://greenelka.pl/dlaczego-warto-czytac-dzieciom/ […]
wiedzę zdobywa się z książek, podręczników, także z książek fabularnych, wiedzę o życiu w dawnych czasach. Nawiążę do polityki, fanatycy szczepień w ogóle nie znają realiów panujących w czasach sprzed szczepionek, inaczej nie traktowaliby swoich totemów jako jedynego reduktora chorób, wiedzieliby, że świat jest nie jest czarno-biały, że warunki życia na każdym polu się polepszyły, a skąd poznać daną epokę jak nie z książki napisanej w tamtym czasie? Książki pozwalają poznać i zrozumieć rzeczywistość. nie rozumiem kultury obrazków, przecież widząc pierwszy raz rysunek np. komórki nie wiem na co patrzę, a jak ktoś opisze komórkę i wszystkie zachodzące w niej procesy życiowe to nie tylko zrozumiem, ale zapamiętam dużo, w szkole i na studiach łatwiej mi się było uczyć z notatek i starszych podręczników, niż z nowych, , gdzie narobiono zdjęć, rysunków, ale treści było 0, z tego nie da się uczyć. Jak czytamy w głowie zapisuje się cały opis w postaci obrazów, dźwięków, wrażeń jakbyśmy tam sami byli, a patrząc na obrazki często jednym okiem wpuszczamy drugim wypuszczamy. Książki uczą empatii, pozwalają nam poznać różne punkty widzenia, stymulują mózg bezpośrednio z pominięciem drogi zmysłowej. Pięknego dnia 🙂
Dokładnie kochana. W mojej wsi zamknięta na cztery spusty biblioteka jest symbolem upadającej cywilizacji, jaką znaliśmy.
Pozdrowienia
A przecież skoro lockadown, ludzie zamknięci w domach to książki są artykułem pierwszej potrzeby, jeśli chcą, żeby ludzie siedzieli w domach powinni pożyczać kilka razy więcej książek na jeden raz, pięknego dnia 🙂
Tu chodzi o całkowite przemeblowanie umysłów i nistety widać, że przynajmniej jesli chodzi o polskie społeczeństwo, udaje się. Polacy z pokorą znoszą coraz bardziej absurdalne pomysły tych, ktorzy uważają się za władców naszego kraju. Pozdrawie kochana
Największy absurd jest taki, że ludzie boją się opalać, a nie boja się elektrowni atomowej, porównanie UV do promieniowania gamma to jak kamyk z procy a pocisk z karabinu, drugi absurd to wiara w ocieplenie jak z roku na rok coraz zimniej, praktycznie cały rok trwa sezon grzewczy, co potwierdzają kominiarze i strażacy, pięknego wieczorku 🙂
Lubię Ciebie czytać.Mamy bardzo podobne odczucia o otaczającym nas świecie.Pozdrawiam serdecznie.
Miło mi, buźka:)