Maliny, czyli superfood doskonały
Jeśli masz taką możliwość, wybierz się z koszykiem i zbieraj. Jeśli nie, kupuj u sprawdzonego dostawcy i jedz, jedz ile tylko możesz.Maliny bowiem są tak genialnie zaprojektowane, że rzeczywiście musiała tutaj zadziałać Wyższa Siła. To Superfood. Pokarm doskonały.
Nie wiem jak ty, ale ja nie mogę im się oprzeć.
W moim rankingu ulubionych owoców maliny wyprzedzają nawet truskawki.
Zresztą przed truskawkami jest jeszcze arbuz i poziomki. Ech, zapomniałabym o czereśniach, czereśnie kocham !
No dobra, ale wracam do malin.
Są słodkie, pyszne, a do tego super zdrowe.
Jeśli masz szczęście mieszkać w okolicy, gdzie rosną dzikie, nieskażone malinki, bierz wiaderka i zrywaj. Ja należę do takich szczęśliwców i co dzień przynoszę do domu te wspaniałe owoce, ale też liście, bo i te są bardzo pożyteczne dla zdrowia.
Tak czy owak, pałaszuj maliny.
Oprócz tego, że smakują jak owoce z raju, potrafią zrobić bardzo dużo dla twojego zdrowia i urody.
Już sam skład malin powala na kolana.
Masa witamin : C, E, B1, B2, B6.
Substancje mineralne: potas, wapń, żelazo, magnez,
Kwasy organiczne: cytrynowy, jabłkowy, elagowy, salicylowy.
Ale nie tylko owoce są zdrowe. Nie gardź liśćmi malin. Mają mnóstwo flawonoidów, soków mineralnych i kwasów organicznych.
Co potrafią maliny
Pomagają zachować młodość, ponieważ zawierają całą masę antyoksydantów. Kto je sporo malin, ma piękną, dobrze nawilżoną skórę.
Kochają twoje serducho, gdyż mają działanie przeciwzapalne, a poprzez to poprawiają przepływ krwi w arteriach i żyłach, oraz obniżają ciśnienie krwi.
Pomagają powrócić do zdrowia, kiedy łapie cię przeziębienie. Maliny zawierają wspomniane kwasy organiczne, w tym salicylowy, który działa napotnie i przeciwgorączkowo. Kto z nas nie zna cudownego zapachu malinowej herbatki, kiedy za oknem szaleje jesienny wiatr i deszcz ?
Słodkie owoce malin są przyjaciółmi nerek, bo dzięki dużej zawartości potasu, regulują gospodarkę wodno – elektrolitową.
Wspomagają odporność, ponieważ mają w swoim miąższu witaminy z grupy B, witaminę C, prowitaminę A, a także magnez .
Pomagają zapobiegać, a jeśli już się zjawiła, zwalczać anemię, dzięki zawartości żelaza i miedzi.
Są niezastąpione w czasie upałów, ponieważ kwasy organiczne: cytrynowy i jabłkowy zmniejszają uczucie pragnienia. To dlatego, zbierając maliny i jedząc prosto z krzaka, mimo upału nie mam dużego pragnienia.
Maliny kochają twoją piękną smukłą sylwetkę,
gdyż zawierają rheosmin, czyli tzw. keton malinowy. Jest to naturalny polifenol roślinny, odpowiedzialny za cudowny zapach i smak malin. Do tej pory wykorzystywano go w przemyśle kosmetycznym i spożywczym, jednak okazało się, że keton malinowy potrafi też przyspieszać metabolizm, a zatem spalać tłuszcz.
Trzymają w ryzach poziom cukru, ponieważ charakteryzują się bardzo niskim indeksem glikemicznym,zaledwie 25, choć są słodkie.
Działają uspokajająco.
Maliny zapobiegają nowotworom i wspomagają ich leczenie,
bo zawierają kwas elagowy, związek z grupy polifenoli, bardzo silnie działający na komórki rakowe, co udowodniono w wieloletnich badaniach klinicznych.
Czy to nie wystarczające powody, aby pokochać maliny?
A jakby tego było mało, to wiedz o tym, że i liście tych owoców są super, bo
zawierają garbniki i flawonoidy, które mają działanie moczopędne, przeciwbiegunkowe , przeciwbakteryjne i przeciwskurczowe.
Można z nich przyrządzać herbatki, napary, wywary, płukanki do gardła, a także okłady na chorą skórę.
Co ja robię z malin?
Otóż nie przetwarzam ich. Po prostu suszę, albo zamrażam. I zimą mam jak znalazł. Jestem wrogiem pasteryzowanych soków i syropów, bo musiałabym dodawać cukier. A cukier znikł już dawno z mojej kuchni.
Liście malin suszę w dużych ilościach.
Pozdrawiam Cię owocowo – Greenelka
I zapraszam tutaj:
https://greenelka.pl/3-proste-przepisy-na-sniadanie/
Uwielbiam maliny ! Niestety tu gdzie mieszkam, nie ma żadnej możliwości, aby je zbierać. Kupuję, ale są niezmiennie drogie. Cóż, za to zapomnę o ciasteczkach, będzie na maliny. Bardzo fajny tekst, nie wiedziałam, że to aż tak zdrowe owoce.
Pozdrawiam
Kinga
No tak , maliny jakoś nigdy nie są tanie. Ale warto kupić, naprawdę warto.
Bardzo, bardzo zdrowe:)
Pozdrowionka
Maliny są the best ! Super tekst , dzięki !
Dziękuję , cieszę się, że się podoba
kupne maliny, to oszustwo – tylko te z lasu maja wartość i zapach. ten prawdziwy, który nie pozwala o sobie zapomnieć. a kiedy świeci słońce, to zapach oszałamia lepiej od każdej używki.
Każdego dnia przynoszę pełne wiadro:) U nas jest tak dużo malin, że kiedy idę leśna ścieżka, to po obu jej stronach zwisają do ziemi, tak ciężkie są krzewy.
Ale kupne też moga być,jednak dobrze mieć sprawdzone źródło.
Hej, a lipy u nas właśnie kwitną…
lipy powoli kończą swój występ, ale wciąż są miejsca w mieście, gdzie nogi w ziemię wbija od aromatu i ciężko przejść obojętnie
Oko, to jak długo te lipy u Was kwitły, bo już na początku maja pisałeś, że pachną kwiatem, hmm? …
Mam kilka krzaczków w ogrodzie i dziś właśnie mój 2,5-letni wnuczek zajadał dojrzałe malinki prosto z krzaka.
Lubię truskawki, ale zdecydowanie bardziej maliny:)
oj, tak jak ja, maliny to „raj w gębie”.
Lubię maliny, ale nie są dla mnie the best, może bardziej w przetworach, z kolei jagody i borówki amerykańskie wolę tylko surowe…a niektóre owoce to tylko z krzaczka, np. porzeczki – taki bzik 😉
Jotko, de gustibus itd, ale najważniejsze, że lubisz owoce:)
Och, malinki, malinki – przysmak chłopczyka i dziewczynki.:)
Mają tak wielkie walory smakowe, że to wystarczy, by je zjadać garściami.
A liczne właściwości zdrowotne, o których tak ciekawie opowiedziałaś – to dodatkowy atut.
Żeby jeszcze cena była bardziej przystępna, bo w Holandii – drożyzna, jeśli chodzi o owoce…
Pozdrawiam:)
Tak, to prawda , drogie i do tego pryskane niestety…
Uwielbiam maliny ponad wszystko. Dawno ich nie jadłam, ale muszę to nadrobić 🙂 Pozdrawiam serdecznie Agnieszko 🙂
Kochana, koniecznie, koniecznie 🙂
Maliny także moje ulubione. Mają dużo pestek, których nie mogę jeść, dlatego ograniczam lub przecieram. Dżem z malinami również przecieram, wszyscy go uwielbiają. Na wszystko jest sposób.
Malinowo pozdrawiam
Oczywiście. Ja dla mojego męża maliny wrzucam do blendera , bo co prawda pestki może jeść, ale twierdzi, że wchodzą między zęby. Ale zblendowane są super:)
Maliny są również moim nr 1!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
No, naprawdę się nie dziwię, to super smakołyk:)
Pozdrawiam Agniesiu:)
Bardzo lubię maliny:)) Przypominają mi dzieciństwo.
Tak, są cudowne:)
Ze świeżych leśnych malin i jagód „wyleczyłam się” Agnieszko, po pogrzebie młodej znajomej, która zmarła na późno wykryta bąblowicę, bo mieszkała blisko lasu i zajadała się zdrowymi malinami i jagodami. Może i był to przypadek jeden na ileś tysięcy, ale – był…
Jakoś wtedy obleciał mnie strach i przekonanie, że nie jestem w stanie tak dokładnie umyć tych owoców by tego uniknąć. Dlatego wybieram przetwory – mimo wszystko.
A ja jem 🙂
Och, idę na bazarek po maliny. Niestety z wiaderkiem nie mam gdzie się wybrać – żałuję:)
ale na bazarku tez są niezłe, ważne żeby nie w hipermarkecie:)