zdrowie

Jak cofnąć swój zegar biologiczny – część 2

Markus Rothkranz to zrobił.

Nigdy za wiele tego dobra, czyli mój drugi post o tym, jak można zatrzymać , a nawet cofnąć swój zegar, albo jak kto woli, wiek biologiczny. Link do pierwszej części  na dole tekstu.

Tym razem zapraszam do poznania niezwykłej postaci.

To Markus Rothkranz, człowiek, który jest absolutnym fenomenem. I to z wielu względów.

Przede wszystkim dlatego, że udało mu się, bez pomocy skalpela, bez botoksu i wszystkich tych dziwactw, które fundują sobie gwiazdy z Hollywood i z naszego podwórka, tak się odmłodzić, że dzisiaj, mając już dobrze ponad 50 lat, wygląda młodziej niż wtedy, kiedy dobijał do trzydziestki.

Rothkranz

Jak to zrobił? Metodą prób i błędów.

Markus , będąc młodym człowiekiem, nie wyglądał najlepiej, był zmęczony i miał masę dolegliwości.

Któregoś dnia powiedział basta, koniec, szlus i zabrał się za siebie.

Najpierw wypróbował sposób żywienia oparty na makrobiotyce. To jednak nie było tym,czego szukał. Nie zmieniło sie nic.

Więc skierował się w stronę wegetarianizmu.

No i co z tego. Też nic się nie zmieniło.

Zresztą, czy wegetarianizm jest gwarancją zdrowia tylko dlatego, że polega na niejedzeniu mięsa? Oczywiście nie.

Wegetarianizm może być zły i dobry.

Sama byłam lata całe wegetarianką i odżywiałam sie przy tym tragicznie. Jadłam całe masy frytek, bagietek, czipsów, piłam hektolitry coli i soków z kartonów, a do tego paliłam papierosy.

Markus przeszedł więc na weganizm.

To też nie było to. Blisko, ale jeszcze nie to. Zrozumiałe, bo nie wystarczy przestać jeść produkty odzwierzęce, aby moc twierdzić,że się odżywia zdrowo.

Ja również byłam i jestem weganką. Ale mimo tego długi czas jadłam fatalnie. Nadal  frytki, bagietki i soki z kartonów. No, tyle tylko, że nie jadłam serów i nie piłam mleka, ale jeszcze troche trwało, zanim zrozumiałam, że samo to nie wystarczy . Pisze o tym tutaj i tutaj i tutaj.

Wracając do Markusa. Zdecydował się na  bardzo ciekawą drogę, aby wreszcie osiągnąć swój cel, czyli zdrowie.  Otóż któregoś dnia wybrał się na pustynię i tam wszystko sobie jeszcze raz przemyślał. Po czym doszedł do wniosku, że tylko jedno może mu wrócić zdrowie.

Żywy pokarm roślinny. Nie przetworzony , w stanie surowym, tak jak nam natura  dała.

Oczywiście nie myślał wtedy o tym, że w następstwie tego kroku zmieni sie tak bardzo in plus jego wygląd. Nie, on tylko chciał się po prostu dobrze czuć. Jednak efekty przeszły wszelkie jego oczekiwania.

Żywe rośliny, zielone szejki, owoce, wróciły mu nie tylko zdrowie, ale i młodość, czyli cofnęły jego zegar, albo jak kto woli wiek biologiczny.

Markus lubi powtarzać,że nie wystarczy młodo wyglądać, trzeba młodym być. I jemu sie to udało.

Uważa, że dzikie rośliny mają o wiele większą moc niż te, które uprawiamy. Proponuje je zażywać w postaci soków, albo jako smoothie razem z owocami. dodaje do tego niewielkie ilości orzechów i nasion, poza tym to wszystko.

Markus Rothkranz jest witarianinem. Czyli je pokarm niegotowany.

Oczywiście roślinny. Uważa,że ta forma odżywiania potrafi czynić cuda i leczyć ze wszystkich chorób. Napełnia  komórki ciała odżywczym tlenem i czyści  krew. Organizm staje się  czyściutki jak tabula rasa. Zresztą spójrzcie proszę na zdjęcie . Czy tak wygląda człowiek przeszło 50-cio letni?

Markusa mozna nazwać dosłownie człowiekiem renesansu.

Oprócz tego,że pisze książki o zdrowym odżywianiu, maluje przepiękne obrazy, jest producentem filmowym i specjalistą od efektów specjalnych.

Kiedy miał 46 lat, stworzył World Health Projekt, projekt, który ma pomagać ludziom motywować się do lepszego życia, zdrowego i pełnego pasji. Zresztą Markus sam tryska energią, jest człowiekiem bardzo serdecznym i chętnym pomagać innym.

Byłam na spotkaniu z nim i urzekł mnie swoim sposobem bycia. Nie zraża się krytyką, a kiedy zarzuca mu się , że lekceważy szkolną medycynę i lekarzy, lubi pytać: A czy twój lekarz około 50-tki wygląda tak jak ja? I czy jest tak zdrowy?

Nie namawiam do całkowitego porzucenia gotowanego jedzenia, jak robi to Markus. Nie każdemu to pasuje. Ale warto zastąpić choć jeden posiłek gotowany, surowym. Miska warzyw, sałata i owoce. To najlepszy posiłek dla zdrowia. Choć jeden w ciągu dnia. Zrób to, oczywiście, jeśli nie masz szczególnych przeciwskazań od lekarza.

Markus Rothkranz jest najlepszym zaproszeniem.

No i wyrzuć człowieku te czipsy, dobrze ?

Pozdrawiam

Agnieszka

A tutaj link do części I

Czy zegar biologiczny można cofnąć,mając 50 lat ?

Ksiązki Markusa Rothkranza

„Heal  Yourself”

” Heal your Face”.

A tu oficjalna strona Markusa

http://www.markusrothkranz.com/

 

(Visited 1 046 times, 1 visits today)

29 thoughts on “Jak cofnąć swój zegar biologiczny – część 2

  1. Niesamowite, jestem pod wielkim wrażeniem wyglądu tego mężczyzny. Przyznam się szczerze, że widzę go po raz pierwszy. Normalnie bomba witaminowa i energetyczna, a ja tak lubię to niezdrowe jedzenie i mięsko 🙂
    Jednak uwielbiam też sałatki warzywne i owoce. Kurcze motywujący ten Twój post jest, nie przeczę, muszę pokazać mężowi jak ma wyglądać po 50-tce 😀 trochę mu jeszcze brakuje, więc może mu się uda 🙂

    Pozdrawiam Cię ciepło Agnieszko 🙂

    1. Gabuniu droga, przede wszystkim bardzo mocno Ci dziękuję za tyle serdecznych słów. Pozwolisz, że odpowiem na Twoje obydwa komentarze na raz. Uważam, że nigdy, nigdy nie jest za późno na zmiany. Nawet jeśli jest sie bardzo chorym, a zwłaszcza wtedy. Każda zmiana w dobrym kierunku jest czymś, z czego ciało, nawet nie wiem jak chore sie cieszy. Mówisz, że tak lubisz niezdrowe jedzenie, a może dobrze by było, gdybyś własnie to powoli zaczęła zmieniać, co Ty na to?
      Serdecznie Cię pozdrawiam 🙂

      1. Lubię to niezdrowe jedzenie, a tak w ogóle lubię jeść smaczne dania i próbować nowości, jednak wiem, ze niektóre szkodzą, dlatego staram się ich unikać i jeść je od czasu do czasu.
        Ze względu na mój bardzo obciążony organizm różnymi choróbskami i na przyjmowane leki nie mogę sobie sama fundować zmian, ani diet opartych na detoksykacji, czy tym podobnych. Rozmawiałam z lekarzem kiedyś i w sumie jest ciężka sprawa, bo coś co powinnam przykładowo jeść na jedno schorzenie, to na to drugie absolutnie nie i po przeanalizowaniu w sumie nie powinnam nic jeść, więc powiedziałam lekarzowi, że jem wszystko z umiarem i rozsądkiem i przyznał mi rację 🙂

        Teraz muszę się zająć moimi kolejnymi i poważnymi dolegliwościami, więc póki co zajmie mi to całkiem sporo.

        Pozdrawiam Cię ciepło Aga 🙂

  2. pustelnik… no proszę… daleko szedł szukać wiedzy.
    chipsów nie dotykam, bo to suszone, solone kartofle i są niesmaczne. można tym solić wodę na zupę, albo właśnie kartofelki.
    jak się ma działkę, to nawet nie jest trudne pojeść surowizny. lubię zerwać pomidorka, pójść po jakąś kalarepę, czy zielony groszek. na ogół od później wiosny do późnej jesieni coś się udaje szczypnąć z trawnika… znaczy ze szklarni, albo z gruntu. nie ma jak pachnące słońcem pomidory – lepsze od jabłek. i więcej ich zjeść potrafię.
    ilekroć piszesz, że paliłaś, to jestem zdumiony.

      1. ja troszkę więcej. nie ma się czym chwalić, ale też się udało – pojechałem na spływ kajakowy i z premedytacją zostawiłem papierosy w samochodzie. nikt prócz mnie nie palił, a spaliśmy po miejscach odległych od cywilizacji. i jakoś się udało. sam się dziwię, ale jednak.

        1. O, to niesamowite, udało Ci się w jeden dzień? Chyle czoła. To naprawdę starszne, kiedy nikt nie pali i czujesz sie łyso, prawda? U mnie tak było w pracy. Nie palę od 12.08.2011 roku, nigdy tego dnia nie zapomnę. Może się zdziwisz, bo to dzisiaj bardzo niemodne, ale mi pomogła modlitwa. Nowenna Pompejańska.

          1. nie przeszkadzało mi to wcale. rok wcześniej z tym samym stadem byłem i konfliktu nie było – świeże powietrze dookoła, to nie przeszkadzałem nikomu.
            a rzucałem nie tak całkiem w jeden dzień, bo troszkę wcześniej zacząłem ograniczać do absolutnej konieczności. a w wakacje takim właśnie kopem – niedokończone pudełko wciąż w schowku leży.

  3. Bardzo ekstremalnie się odżywia, a czy zdrowo, na to zdania dietetyków są podzielone,jeden Australijczyk mówił kiedyś, że jada tylko lody i owoce…
    Ciało posągowe, ale wietrzę tu pewien podstęp, bo każdy kto ćwiczy powie, że bez białka i chudego mięsa nie wyćwiczysz takiej muskulatury.
    Mam także wątpliwości , jeśli chodzi o klimat, w naszym picie jedynie koktajli i pogryzanie orzeszków raczej nie wchodzi w grę, ale nie jestem dietetykiem…
    W każdym razie zawsze należy zastanowić się nad swoją dietą, zwłaszcza gdy coś nam dolega:-)

    1. Do takiego ciała wcale nie potrzeba wiele białka, jest go wystarczająco dużo w roślinach, wystarczy spojrzeć na silnych i wytrzymałych ludzi, pisałam o tym też, są weganami. Nie wiem czy się ekstremalnie odżywia, ale służy mu i to bardzo, nie każdy to lubi i nie o to mi chodziło, żeby przechodzić na czysty witarianizm, bo sama lubię jeść ciepłe potrawy. Ale: ważne jest, żeby jak najwięcej w diete wkomponować warzyw i owoców i co najmniej jeden posiłek surowy, co wcale nie jest takie trudne, jeśli będzie to micha sałaty. Albo micha owoców. Oczywiście jeśli nie ma przeciwskazań medycznych, ale to napisałam:) Markus jest przykładem jak wiele można zmienić dietą i to chciałam pokazać. W pierwszej części napisałam bardziej ogólnie, ale w sumie główne zasady są niezmienne. Zero białej mąki i cukru, mało, jeśli w ogóle mięsa,( spójrz,przecież kiedyś jedzono mięso od święta, a dzisiaj?), dużo zielonych warzyw i owoców. To powie każdy dietetyk dzisiaj. A Australijczyk odżywiał się głupio, w ogóle tego nie mozna porównywać ze sposobem odzywiania Markusa…

  4. Agnieszko, nie wiem, nie ćwiczę kulturystyki, czytałam, słyszałam…
    Jadam chyba sporo owoców i warzyw i tak jak piszesz, każdy powinien znaleźć na siebie sposób, tak właśnie robię lub staram się, jedynym moim grzechem są słodycze do kawy, ale jakieś przyjemności w życiu mieć trzeba, poza tym stres w pracy powoduje ochotę na nie 🙂
    Australijczyk twierdził, że lody zawierają białko i owoce, a w wafelku są węglowodany i też wyglądał świetnie, a miał już sporo życia za sobą…

    1. Joasiu, Ty wygladasz świetnie, widziałm Cię na zdjęciach, zatem trzymaj tak dalej i całe szczęście, że nie trenujesz kulturystyki, bo to akurat nie ma ze zdrowiem i pięknym ciałem nic wspólnego, a że kulturysci biorą preparaty białkowe to oczywiste, ale czy warto? Nie sądzę. Kiedy na nich się patrzy, widać, że mają tylko masę nabitych i przerośnietych mięśni ale to wszystko. Miranda Eesmonde- White, była baletnica, a dzisiaj promotorka zdrowego stylu zycia i twórczyni unikalnego programu ćwiczeń, „Essentrics” opisuje w swojej książce jak wielu kulturystom musiała pomagać wracać do zdrowia, bo tak bardzo mieli po swoich ” ćwiczeniach” zbite, napięte i bolesne mięśnie. Markus nie ma ciała kulturysty, jest po prostu pięknie wyrzeżbiony i tylko pozazdrościć. Co do tego Australijczyka, byc może zagrały u niego dobre geny, ponieważ odżywiając się lodami i owocami nie mozna zadbać o wszystkie mikro i makroskładniki, przede wszystkim brakuje chlorofilu, który jest w zielonych warzywach lisciastych, a to jest klucz do zdrowia. W warzywach jest też białko, zdziwisz się, ale na przykład jeśli weźmiemy taki brokuł, to w porcji zawierającej 100 kalorii zawiera w porównaniu do steku ( taka sama ilośc) aż 11 g białka/ stek 6 g,, 118 g wapnia,/stek 2 g, 2.2 g żelaza/stek 0.8g/, 46 g magnezu/stek 6 g, 507 g potasu/ stek 74, 11 g błonnika/ stek -brak, 143 mg wit C/ stek -brak, 3.600 j.m. wit. A, stek -brak , 4,7 wit E /stek 0,07, , żeby wymienić tylko troche.. Taka porcja to 357 g brokułu i 29 g steku. czyli można zjeść o wiele więcej brokułu niż steku, a i tak się nie przytyje. ( Dane Departamentu R%olnictwa USA) To tylko taki przykład na to, że właśnie w zielonych warzywach tkwi sekret zdrowia. Ale rzecz jasna, każdy musi dopasować dietę do siebie, jasne.
      Pozdrowionka

  5. Spokojnie, chipsy wyrzuciłam już dawno temu… zostały tylko te jabłkowe;)
    Ciekawa sprawa z tym odżywianiem…ale chyba nie chciałabym zrezygnować z gotowanych potraw…
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

  6. Czytałam już kiedyś o Markusie, widziałam też wywiad z Polakiem mieszkającym w Kanadzie, który ma 60-tkę, a wygląda na 30-tkę. Odżywia się tym, co sam uprawia w swoim ogrodzie. To prawda, dieta jest podstawą wszystkiego, ma wpływ na nasze zdrowie, wygląd, a także na psychikę. Jeśli chodzi o mnie, to moim pokarmem są głównie warzywa i owoce, czasem gotowane, podpiekane, a czasem na surowo właśnie – taka miska rozmaitości na obiad;) Nie jem mięsa, chleba ze sklepu, ale jem jajka i nabiał w niewielkich ilościach. I coś słodkiego do kawy – musowo;) Chipsy i napoje jakoś nigdy mnie nie pociągały. Papierosy też kiedyś paliłam, bardzo dawno temu, udało mi się rzucić po kilku latach palenia z czego niezmiernie się cieszę.
    W komentarzu przeczytałam o modlitwie, która Ci pomogła, wierzę, że zarówno modlitwy jak i inne „rozmowy z Niebem” są skuteczne. Mam znajomą w Polsce, która jest przekonana, że modlitwy do Matki Boskiej Pompejańskiej uratowały jej życie, gdy zachorowała na raka.

    1. Mario, przede wszystkim cieszę się, że Cię tu znowu goszczę:). Myślę,że odżywiasz się bardzo dobrze, warzywa i owoce, to podstawa, właśnie tak myślę i u mnie też to się sprawdziło. A co do Pompejanki, to cudowna, chociaż bardzo trudna modlitwa, bo trwa aż 54 dni , ale bardzo, bardzo skuteczna. Jezeli znajdziesz chwilę czasu i ochotę, opowiedz coś więcej o Twojej znajomej. Pozdrowienia dla niej, no i dla Ciebie serdeczne.

    1. Nie, Markus w niczym sobie nie pomogł.Takie zmiany są możliwe, tylko widzimy je o wiele za rzadko, ponieważ żeby te efekty osiągnąć, trzeba wprowadzić bardzo radykalne zmiany. Bardzo radykalne, nie tylko takie pozorne, typu więcej warzyw i owoców. To najpierw głebokie oczyszczenie, post, potem Markus pił tylko zielone soki, potem szejki, a na końcu wprowadził żywą, naturalna zywność surową:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *