Arbuzy uwielbiam od kiedy pamiętam. Kiedy byłam dzieckiem, każdego roku czekałam na sierpień. Wtedy do osiedlowego sklepiku przyjeżdżały cięzkie zielone kule. Prosto z Bułgarii. A wraz z arbuzami przybywały przesłodkie, cudowne, ciemne, prawie czarne winogrona. Ale dzisiaj będzie opowieść o arbuzie, te mniejsze kuleczki zostawiam sobie na inny raz. Ach, arbuz na zawsze pozostanie smakiem dzieciństwa.W tym sensie, kiedy dzisiaj wgryzam się w czerwony miąższ, jestem znowu dzieisęcioletnią dziewczynką z kucykami nad uszami, w czerwonych sandałkach, bujającą się na huśtawce, bez wiedzy o tym co przyniesie jej życie. Najśmieszniejsze, że na tej samej huśtawce, dziesiątki lat później, bujały się dzieci dziewczynki. No dobra, ale miało być o arbuzie. Jest słodki, soczysty, doskonale gasi pragnienie i dzisiaj nie musisz czekać na sierpień, żeby rozkoszowac się jego smakiem. A, taka mała uwaga. Nie wiem czy masz tak samo, ale ja, kiedy już pokroję arbuza na kawałki i położę na talerzu, nie spocznę, aż nie zjem wszystkiego. Zupełnie jak z czipsami, prawda? Ale jest różnica i tu cię uspokoję. Czipsy doprowadzą cię prosto do choroby, no chyba, że będą naturalne, ale o takie mi nie chodzi. Natomiast jesli chodzi o arbuza, nie musisz się ograniczać. Ma bardzo mało kalorii, więc nie przełoży się na oponkę w pasie ani masywne biodra, a do tego, o czym mało kto wie, ma mega, mega dużo właściwości prozdrowotnych ! Najczęściej ludzie sądzą, że składa się tylko z wody, a to nieprawda i zaraz się dowiesz jakie skarby w sobie ta cudowna zielona kula zawiera. Najpierw kilka ciekawostek. Pierwsza to ta, że do Polski arbuza przywieżli … Krzyżacy w XIV wieku ! Czyli coś dobrego zrobili. Choć pierwsze wzmianki o jego uprawie pochodzą jeszcze sprzed 1500 lat. Dzisiaj arbuzy uprawia się na wielkich plantacjach, między innymi w Hiszpanii, we Włoszech, na Wegrzech, Chorwacji i w Chinach. Nasz klimat, mimo, iż może Krzyżacy byli innego zdania, nie sprawdza się w przypadku arbuzów i choć istneje kilkanaście plantacji uprawy szklarniowej, jednak te nasze polskie owoce nie są tak słodkie i soczyste jak te, które rosną otulane każdego dnia promieniami słońca ciepłych krajów. A tak w ogóle arbuzy należą do rodziny dyniowatych, potrafią rozrastać się wzdłuż i wszerz, ich łodygi osiągają długość do siedmiu metrów, mają kwiaty podobne do dynii, białe, żółte albo czerwone. Angielska nazwa arbuza, czyli watermelon, czy niemiecka Wassermelone doskonale oddaje jego właściwości. Owoc ten składa się w ponad 90% z wody, a to znaczy, że nie jest jakoś nadzwyczajnie odżywczy. Za to jest żywnością niskoenergetyczną, ponieważ w 100 gramach arbuza znajduje się około 37 kcal (dla porównania ananas ma 54 kcal/100 g, jabłko 47 kcal/100 g, a pomarańcza 44 kcal/100 g). A tu tabelka, jeśli lubisz: Składnik Zawartość Wartość energetyczna 37 kcal Białko 0,6 g Tłuszcz 0,1 g Węglowodany ogółem 8,4 g Błonnik pokarmowy 0,3 g Sód 1 mg Potas 130 mg Wapń 6 mg Witamina A 38 µg Beta-karoten 230 µg Witamina E 0,1 mg Witamina C 10,0 mg Tak więc widzisz, że jeśli chodzi o wartości odżywcze, rzeczywiście, powiedzenie : arbuz to woda, jest w zasadzie prawdziwe. W końcu to aż 90%. Ale to dlatego tak cudownie gasi pragnienie latem, prawda? Zielona kula ma też niesamowite właściwości zdrowotne I to nie tylko słodki miąższ, ale i pestki, (pamiętam jak pracowicie wydłubywałam i wyrzucałam, dzisiaj wiem, że to był błąd). Ile zdrowia dla ciebie kryje w sobie arbuz? Składniki mineralne i związki antyoksydacyjne działąją wzmacniająco na serce i cały układ krwionośny, pomagają w zapobieganiu zawałom i udarom. Soczysta czerwona barwa to zasługa likopenu, jednego z najsilniejszych karotenoidów. Jest jak miotła, która wypędza bezlitośnie wolne rodniki, będące żródłem stanów zapalnych, a te jak wiadomo, są żródłem wielu chorób, z tymi najgorszymi jak nowotwory, włącznie. Oprócz przeciwutleniaczy, w arbuzie występuje też cytrulina. To substancja należąca do grupy aminokwasów endogennych, po raz pierwszy wyizolowana wlaśnie z owoców arbuza. Doceniają ją przede wszystkim sportowcy, jednak wcale nie dlatego, że buduje masę mięśniową, ale że zwiększa wydajność cyklu mocznikowego, w którym neutralizowany jest amoniak. Cytrulina zwiększa ochronę tkanki mięśniowej przed niszczeniem czy rozpadem i zmniejsza intensywność tzw. zakwasów. Arbuz ma też działanie moczopędne i detoksykacyjne Warto jeść kiedy masz gorąączkę i oby nie – cierpisz na odwodnienie. Arbuz dostarczy ci odpowiednią dawkę elektrolitów, potrzebną do poprawnego funkcjonowania organizmu. A jeśli masz za sobą imprezę z dużą ilością alkoholu, arbuz pomoże ci wrócić do równowagi the day after. Ostatnio coraz częściej widuję w sklepach tzw. arbuzy bezpestkowe. Niestety, jest to produkt sztuczny, nie ma nic współnego z arbuzem, on nawet obok arbuza nie stał ! Gdyby natura chciała, aby arbuz rósł sobie bez pestek, to taki by rósł. Ale nie rośnie tak sam z siebie, to człowiek go „udoskonalił”, pozbawiając cennych składników i wartości zdrowotnych, ale i odżywczych. Pestki, czyli małe ziarenka zawierają około 50% tłuszczu i 30% białka, a oprócz tego maja o wiele większe stężenie substancji leczniczych niz miąższ i sok z arbuza. Logiczne, bo przecież tam własnie zaczyna się życie rośliny. Pestki arbuza działąją nie tylko antyoksydacyjnie, ale i antybakteryjnie i antygrzybiczo, oprócz tego pomagają w przypadku biegunki i infekcji przewodu pokarmowego. A nawet, nawet, łagodzą objawy chorób skóry i pomagają w chorobach prostaty. Równie prozdrowotna jest zielona łupina arbuza, dlatego warto ją miksować razem z miąższem, ale tu uważaj, kupuj tylko arbuzy bio. Podsumowując, ciesz się latem, arbuzami z pestkami i każdego dnia witaj słońce. Pozdrawiam – Greenelka Możesz wesprzeć moją twórczość i zostać moim Patronem Patronite.pl/greenelka .